http://www.youtube.com/watch?v=ThYXA1al6Ps
Gdy otworzyłam oczy było już po 15. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam opartego o ścianę, wkurwionego Izaaka.
-Wyspałaś się?- zapytał złośliwie.
-Chcę być sama.
-Ale nie będziesz, przynajmniej dopóki nie wyjaśnimy sobie kilku kwestii.
-Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać.-tak bardzo chciałam by sobie poszedł, nie mogłam znieść jego widoku. Onieśmielał mnie, czułam się przy nim słaba. Bałam się .
-Nie mam nastroju na sceny, więc nie wydziwiaj, to po pierwsze. Po drugie nie życzę sobie oskarżania mojej osoby o rzeczy tak niedorzeczne jak zdrada. Doskonale wiesz, że bym Ci tego nie zrobił. Nie po tym wszystkim co przeszliśmy, nie teraz kiedy wszystko się ułożyło.
-Wszystko się ułożyło?! Chyba wszystko znów się spieprzyło! krzyknęłam zachrypniętym głosem.
-Proszę Cię nie przerywaj mi.
-Bo co?! Bo sobie tego nie życzysz?! Bo tylko Ty masz prawo głosu w tym domu?!
-Em uspokój się.
-Nie mam zamiaru! Dla Ciebie nic się nie stało a dla mnie zawalił się cały świat! Odsunąłeś się ode mnie i nawet tego nie zauważyłeś! Nie widzisz nic po za tą swoją pracą! Coraz częściej mam wrażenie, że mnie masz tylko do towarzystwa! Kiedyś się mną opiekowałeś a teraz zachowujesz się jakbym była tu tylko po to żeby ładnie wyglądać! A gdyby tego było mało wczoraj po prostu mnie olałeś ! No bo po co napisać głupiego SMSa że coś się stało , albo później się wytłumaczyć?! Przecież można się do kogoś uśmiechnąć i temat zakończony, nie mój Drogi, ja mam dość czegoś takiego. Nie chcę być znów czyjąś zabawką i nie chcę znów trafić do psychiatryka. Nie wytrzymam tego , nie dam rady znów tyle cierpieć. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak bardzo mnie krzywdzisz, chociaż według Ciebie nic takiego się nie dzieje.
-Em&
-Nie czujesz tej przepaści między nami?- cała dygotałam od emocji, ale czułam ulgę, choć nie wiedziałam jeszcze czy udało mi się do niego dotrzeć.
-Ja& nie wiem co mam teraz powiedzieć.-wydukał
-Cóż za odmiana- parsknęłam . Był zdezorientowany czyli udało mi się go trochę złamać, tylko czy to coś zmieni?-Zostaw mnie samą.-warknęłam, ale on zamiast wyjść z pokoju podszedł i mocno mnie do siebie przytulił.
-Nie wrócisz tam, przysięgam Ci to.-szepnął.
-Będzie jak kiedyś?
-Będzie jak tylko sobie zażyczysz.-pocałował mnie w czoło.
-Będziesz spędzał ze mną więcej czasu?
-Ile tylko zechcesz, tyle że&
-Tyle że co?!
-Muszę lecieć do Stanów na kilka dni.
-No tak, mogłam się tego spodziewać.-odepchnęłam go od siebie.
-To tylko kilka dni, szybko wrócę .
-Lecisz tam z nią prawda?
-Tak lecę z Rose.
-W takim razie baw się dobrze.-warknęłam po czym wyszłam z pokoju. Spakowałam kilka ubrań do torby, odświeżyłam się i przebrałam. Wzięłam swoje rzeczy i czym prędzej wyszłam z domu, nie zwracając absolutnie żadnej uwagi na mojego partnera. Chce sobie lecieć z tą suką do Stanów? Proszę bardzo! Tylko niech nie liczy na to, że w czasie kiedy on będzie z nią pracował ja będę na niego czekać. Marzenie ściętej głowy!
Miałam jeszcze pół godziny do pociągu, więc postanowiłam zadzwonić do cioci aby uprzedzić ją o mojej wizycie. Już po pierwszym sygnale usłyszałam jej ciepły głos:
-Halo?
-Cześć ciociu, co u Ciebie słychać?
-Wszystko w porządku, coś się stało?-Jak ona to robi?!
-Nie, dzwonię żeby powiedzieć Ci że przyjadę do domu na jakiś czas.
-A szkoła? A Izaak?
-Wszystko jest pod kontrolą.
-Pokłóciliście się ?
-Nie , po prostu..
-Po prostu się pokłóciliście.
-Może trochę.
-O co poszło?
-Opowiem Ci jak przyjadę.
-Posłuchaj nie jesteś już małym dzieckiem. Zarówno Ty jak i Izaak jesteście już dorośli i musicie sobie sami radzić ze swoimi problemami. Nie możesz uciekać kiedy dzieje się coś złego.
-Tyle że ja mam już dość.
-Ja tez nie raz mam dość a mimo to nie zostawiam tego na czym mi zależy.
-Nie mogę przyjechać?
-Nie, masz w tej chwili wrócić do domu i załatwić sprawę z Izaakiem jak dorosła , odpowiedzialna kobieta.
-Ok.-westchnęłam.
-Zadzwonię wieczorem, żeby sprawdzić czy dotrzymałaś słowa.
-Na razie.-rozłączam się zła na siebie, że znów dałam się zmanipulować, ale z drugie strony ciocia miała rację, jesteśmy dorośli, musimy się wreszcie nauczyć rozwiązywać problemy. Zwłaszcza ja.
Leniwie wstałam z ławki i ruszyłam w stronę wyjścia, jednocześnie pisząc do Sebastiana SMS z prośbą o spotkanie. Musiałam się komuś wyżalić, a kto mnie lepiej wysłucha niż psycholog?
-Nie powinnaś była go zostawiać po takiej burzy.-stwierdził Sebastian po wysłuchaniu mojej historii.
-Ale on może sobie wychodzić i mieć mnie w dupie kiedy tylko chce?-warknęłam biorąc łyka kawy.
-Nie powiedziałem tego. On też nie zachował się fair, ale Ty go oszołomiłaś i chwilę później zniknęłaś, to tak jakby potrącić kogoś i uciec z miejsca wypadku zamiast mu pomóc.
-Zachowałam się jak tchórz?
-Bardziej jak urażona egoistka. Nie poświęcał Ci wystraczająco dużo czasu, poczułaś się mniej ważna i dlatego masz wrażenie, że Cię nie wiadomo jak skrzywdził. Powinnaś po pierwsze trochę mu odpuścić, bo on pracuje na Ciebie, po drugie więcej z nim rozmawiać, po trzecie postawić sobie jego na pierwszym miejscu a nie swoje ego.
-Przecież jest na pierwszym miejscu.
-A o kim myślałaś ostatnimi czasy? O tym czy on jest szczęśliwy czy o tym że Tobie czegoś brakuje.
-Nie rób ze mnie potwora, wczoraj umierałam tysiąc razy, bo myślałam że coś mu się stało.
-No właśnie martwiłaś się dopiero w obliczu jakiegoś potencjalnego zagrożenia a powinnaś to robić cały czas.
-Wychodzi na to, że ja powinnam być tą wspaniałą, kochającą Emilką, która zawsze na niego czeka, wszystko wybacza, pyta go o zgodę w każdej dziedzinie i jest od niego całkowicie zależna.
-Nie przesadzaj, nie chodziło mi o to żebyś była jego służącą, musisz zacząć więcej dawać niż brać.
-Nie dość że zrobiłeś ze mnie egoistkę to teraz jeszcze materialistkę.-bąknęłam
-Nie o to mi chodziło&.
- Wiem o co Ci chodziło, chcesz powiedzieć że to moja wina- weszłam mu w słowo
-Nie, wina leży po stronie was obojga.
-Ok ,Ok. Czyli musze go przeprosić.-westchnęłam
-Jeżeli Ci na nim zależy.
-Boję się, że to już koniec.-szepnęłam
-Poddajesz się?
-Izaak jest najlepszym co mnie w życiu spotkało, dzięki niemu chyba jeszcze żyję, kocham go ale cholernie się boję, że on mnie nie.
-Jedź do domu i się o tym przekonaj.
-A jeśli on nie będzie chciał już mnie widzieć?
-Ile razy Ty nie chciałaś go wiedzieć a mimo to się godziliście?
-Zdecydowanie zbyt wiele razy.
-Jedź do niego, gdybaniem niczego nie naprawisz.
-Dzięki nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła- przytuliłam mocno przyjaciela Jesteś niezastąpiony.
-Wiem, wiem, uciekaj już.
-Pa, jeszcze raz wielkie dzięki.
-Powodzenia.-posłał mi uśmiech gdy wychodziłam z kawiarni. Byłam zdenerwowana ale i gotowa żeby zawalczyć. Nie mogę go tak łatwo stracić.