Leżałam i gapiłam się w sufit,po raz kole4jny wyłączając mózg i wszelkie uczucie. Byłam zmęczona i powoli zaczęłam zasypiać gdy w łazience rozległo się pukanie i głos Isaaca.
-Em wszystko w porządku?
-Bujaj się .-warknęłam cicho . Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, po za tym musiałam poczekać aż wszystkie rany przestaną krwawić.Chyba nie przecięłam żył, , rozcięcia były zdecydowanie zbyt płytkie, po za tym siedziałam w wannie już od dobrej godziny , więc gdybym przecięła żyły zapewne już bym się wykrwawiła. Chwiejnym krokiem wyszłam z zimnej już wody i starannie się wytarłam. Ubrałam bieliznę po czym owinęłam ręce i nogi suchymi ręcznikami.
-Proszę Cię, wyjdź. Porozmawiamy.-powiedział niemalże błagalnym tonem.
-A o czym my możemy rozmawiać? O globalnym ocieplenie, problemach gospodarki czy może o tym jakim jestem naiwnym dzieckiem?-odpowiedziałam tak żeby nie usłyszał. Wiedziałam że się martwi i dobrze. Musiałam trochę poczekać, aż krew przestanie wsiąkać w ręcznik, tym czasie Isaac cały czas się dobijał. Z jednej strony cieszyłam się że się o mnie martwi, ale z drugiej wiedziałam że martwi się bo wie do czego mogę być zdolna a inie dla tego że jestem kimś ważnym w jego życiu. Odwinęłam ręczniki i wrzuciłam je do wanny, ubrałam legginsy, an nie wciągnęłam rurki, do tego bluzka z długim rękawem, bluza i oczywiście ciepłe skarpetki. W domu było gorąco, ale teraz nie mogę paradować w same bokserce i spodniach. Wytarłam podłogę i wzięłam się za pranie ręczników i mycie wanny. Nie mogłam zostawić żadnych śladów. Gdy skończyłam postanowiłam poprawić jeszcze włosy i makijaż, po czym opuściłam pomieszczenie. Na widok Isaaca serce mi pękło. Wyglądał jakby przed chwilą dowiedział się że to na co pracował całe życie ot tak legło w gruzach. Przełknęłam ślinę i niepewnie podeszłam do niego. Nie czekał na nic, złapał mnie w pasie przyciągając jednocześnie do siebie, przytulił twarz do mojego brzucha i szepnął:
-Mam wrażenie, że umierałem dziś 1000 razy, na prawdę nie nawiedzę gdy mnie tak straszysz. - Chciałam go przeprosić, ale wiedziałam że mój głos się mnie nie posłucha. Moja zraniona duma, by mu na to nie pozwoliła. - Bardzo spieprzyłem?- zapytał niespodziewanie. Ciekawe jaka by była jego reakcja na moje rany. Pewnie by się wkurzył, jak zawsze gdy jest bezsilny. Tyle, że tym razem furia byłaby podwójna bo po części był też winny. No dobra to ja byłam winna, przecież nie jego wina że stało się to co się stało. To ja powinnam panować nad uczuciami, tylko czy takie coś jest w ogóle możliwe? Można mieć wpływa na to w kim się zakochujemy?
Hello :3 Obiecałam część w weekend więc staram się tego dotrzymać. Mimo iż jest ona wyjątkowo krótka to ją dodaję . Ten tydzień był trudny i to bardzo ;/ W poniedziałek postaram dodać coś krótkiego a tym czasem chciałabym was prosić abyście odpowiedzieli na zawarte w części pytanie.
Można mieć wpływa na to w kim się zakochujemy?
TUMBLR na którym dziś możecie znaleźć moją krzywą mordeczkę ;p