Emilka
-Przepraszam, to był szok. Nie wiedziałem jak się zachować i chyba lekko się przestraszyłem. -spojrzałam na niego lekko zdziwiona, czego się przestraszył , przecież to tylko słowa.-Nawet nie wiesz jak dużą odpowiedzialność niosą te słowa.- No tak, teraz nagle boi się odpowiedzialności, odepchnęłam go od siebie i wyszłam z pokoju. Gdzie był ten jego cały pieprzony strach przed odpowiedzialnością gdy zabierał mnie od Dawida?! Co za idiota!
-Em poczekaj! Źle to ująłem!- ruszył za mną schodami, lecz było już za późno. Zbiegłam na dół i gdyby nie tłum ludzi w salonie zapewne wyszłabym na dwór w samych skarpetkach i rzuciła się pod samochód. Na moje nieszczęście ciekawość wygrała i zamiast iść prosto, skleciłam do pomieszczenia , w którym pierwszymi osobami jakie rozpoznałam byli Sebastian i Iwan. Nie oglądając się na resztę rzuciłam się Sebie na szyję. Tęskniłam za nim, tak samo jak za Iwanem, ale jego nie widziałam znacznie dłużej, ponadto bardzo się ucieszyłam gdy zamiast mnie odepchnąć po prostu odetchnął z ulgą i mocniej przytulił. Podobnie jak Iwan wydawał mi się bezpieczny, dlatego nie chciałam się od niego odkleić, nawet nie wiem kiedy się rozpłakałam.
-Już dobrze Maleńka.-szepnął zachrypniętym głosem, tak bardzo chciałam wierzyć w jego słowa. W moim życiu nigdy nie będzie dobrze. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale czułam że boi się mnie puścić, w końcu sądził że umarłam a teraz okazuje się że jednak żyje. Wydawać by się mogło, że nie powinniśmy tak tego wszystkiego przeżywać, w końcu prawie wcale się nie znamy, ale zarówno Sebastian jak i Iwan bardzo wiele dla mnie znaczyli. W bardzo krótkim czasie wytworzyła się między naszą trójką dość silna więź. Byli dla mnie jak ... chyba jak bracia, a może to było silniejsze? Nie wiem. Wytarłam łzy i odsunęłam się od psychologa, spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam coś jakby radość pomieszaną z ogromną ulgą. "czyli to się czuje gdy dowiadujesz się że ktoś kogo pochowałeś jednak żyje" pomyślałam i przywitałam się z Iwanem, krótszym ale tak samo czułym uściskiem. Spojrzałam na stojącego w przejściu Isaaca, nie był zły, ale coś wisiało w powietrzu. Odwróciłam się na pięcie i mało nie zemdlałam. W salonie stał nie tylko mój psychiatra ale i Marta z Markiem, oraz ciocia Iwona z Kacprem. Od tego widoku zakręciło mi się w głowie i gdyby nie Sebastian zapewne bym się przewróciła. Szumiało mi w uszach , miałam mroczki przed oczami, ale to było niczym w porównaniu do chęci ucieczki. Miałam ochotę się zerwać na równe nogi i po prostu stamtąd wybiec i nigdy więcej nie wrócić, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa, zresztą całe ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Czułam jak ktoś układa mnie na kanapie i słyszałam że coś do mnie mówią, ale nie mogłam rozróżnić głosów a tym bardziej poszczególnych słów. Przez dobre pół godziny nic do mnie nie docierało, czułam się dziwnie pusta. Gdy w końcu lekko ochłonęłam , uczucie pustki zastąpiła narastająca złość. Byłam wściekła na Martę i Marka za to że się pojawili, na Isaaca i mojego terapeutę za to że do tego dopuścili, na Iwana za to że im wszystko powiedział i na Sebę za to że nie powstrzymał swojego chłopaka. Gwałtownie się podniosłam i przyjrzałam się każdemu po kolei. Jedynie ciocia i kuzyn nie byli niczemu winni i szczerze cieszyłam się że tu są, ale przyjemności na później. Wstałam z kanapy i doznałam kojonego szoku. Moja pierdolona siostra rzuciła mi się na szyję. Przez chwilę znów byłam oszołomiona.
-Tak się cieszę że jednak żyjesz.-powiedziała zapłakanym głosem.
-Tak akurat.-warknęłam i odepchnęłam ją od siebie. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj.-dodałam groźnie.-Nie chcę Cię znać ani mieć z Tobą absolutnie nic wspólnego, wystarczająco dużo rzeczy zniszczyłaś w moim życiu.-Niemalże krzyknęłam. -Wynoś się z mojego życia RAZ NA ZAWSZE ! Ty i ten twój kochaś też.-W pomieszczeniu zapanowała cisza, ja próbowałam się powstrzymać przed zabiciem własnej siostry a reszta była w ewidentnym szoku. W końcu Marta podkuliła ogon i razem z Markiem opuścili dom.Poczułam lekką ulgę , ale to jeszcze nie koniec wojny, Następny do odstrzału był Iwan.
-Życie Ci nie miłe?-powiedziałam normalnym głosem , wydawał się nie rozumieć pytania.
-O czym ty mówisz?
-Nie zgrywaj idioty! To ty chciałeś żebym wróciła do Polski i zakończyła wszystkie stare sprawy. Obiecałeś, że się nie wygadasz! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co narobiłeś! Marta może was oskarżyć o uprowadzenie i przetrzymywanie, po za tym jeżeli ona sypnie a na pewno to zrobi to nie tylko zamkną wal w pace ale i mnie w psychiatryku, ale jakby tego było mało pojawi się problem ekshumacji dziewczyny pochowanej pod moim imieniem. Cholera wie co policja wymyśli w tej sprawie.-Byłam aż przesadnie poważna a oni milczeli. Pieprzeni idioci i tchórze.
Isaac
Em dostałą słowotoku, a ja nie mogłem się nadziwić, że t6a mała potrafi tak dosadnie używać strun głosowych. Przez prawie pół roku milczała a teraz nagle wybuchła, mówiła coraz więcej, mieszała języki, krzyczała i dostawała szalu. Powoli zaczynałem się jej bać,w jej oczach dostrzegłem obłęd. Nie wiedziałem co robić, spojrzałem na Iwan i Sabę, byli tak samo zdezorientowani jak ja. Lucas, próbował do niej przemówić, ale ona była silniejsza. Straciła nad sobą panowanie, mówiła dwoma a może nawet trzema językami jednocześnie, zaciskała dłonie w pięści , jednocześnie wbijając sobie paznokcie w skórę. Po palcach spływały jej pojedyncze kropelki krwi , okaleczała się na naszych oczach a my nie mogliśmy nic zrobić. To wszystko wyglądało jak jakiś durny sen, a może bardziej koszmar. Ona mnie potrzebowała a ja byłem bezsilny, nie mogłem i nie umiałem ulżyć kobiecie, która nie wiele ponad godzinę temu wyznała mi miłość. Była dla mnie niezmiernie ważna, ale czy to miłość ? To samo czułem do Heidi? Chyba...
-Cisza! -z zamyślenia wyrwała mnie ciocia Em, nastolatka natychmiast się uspokoiła. Stała prawie że na baczność i wyglądała jakby czekała na dalsze rozkazy.
-Chodź do mnie- Pani Iwona wyciągnęła ręce w stronę bratanicy, a ta momentalnie w nich zatonęła, zanosząc się jednocześnie płaczem. Wtedy coś mnie ukuło. Poczułem się zazdrosny, chciałem żeby to w moje ramie się wypłakiwała, chciałem ją uspokajać, pocieszać, być dla niej oparciem, chciałem jakoś jej ulżyć, ale chyba byłem zbyt wielkim kretynem żeby to zrobić.
Emilka
Szok i złość minęły. Poczułam ulgę, byłam już z ciocią, z osobą która mnie znała i potrafiła uspokoić. Poczułam się bezpieczna i kochana.
-Już w porządku.-szeptała i głaskała mnie po głowie. Nie miałam pojęcia co dalej i bałam się tego, ale jednocześnie cieszyłam się, że ta kobieta jest przy mnie. Bardzo wiele przeszła i wiedziała co to ból i cierpienie, choć w przeciwieństwie do mnie ona zaznała w życiu również bardzo wiele szczęścia. Miała cudownego męża i syna. Zobaczyła dużo świata, miała prawdziwych przyjaciół i kochającą rodzinę. A później to wszystko diabli wzięli. Nadszedł trudny dla niej czas, choroba i śmierć ukochanego, wypadek moich rodziców i w końcu moja ucieczka i "śmierć". Zrobiło mi się głupio,że przeze mnie musiała tyle wycierpieć a rany na skórze zaczęły nie miłosiernie piec. Zrobiłam coś czego nie powinnam, zadziałałam impulsywnie, a nie powinnam. Przecież każdy zdrowy na umyśle człowiek myśli zanim coś zrobi, ale czy ja aby na pewno mogę uważać się za zdrową ? Zdecydowanie nie.
-Przepraszam.-wyjąkałam, powoli zatrzymując potok łez. Wiem to banalne, ale podobno takie banały nie raz wystarczą.
-Już dobrze, wszystko się już ułoży.-powiedziała siostra mojego ojca, przekonując bardziej chyba samą siebie. Nieśmiertelnik na mojej szyi zrobił się nagle dziwnie zimny i ciężki. Przypomniałam sobie o obietnicy złożonej kiedyś przez wujka, powiedział że kiedyś będę szczęśliwa. Już tak dano mi się nie śnił, w filmach najczęściej duch odchodzi gdy spełni swoje zadanie, więc może wujek tez uznał, że dalej muszę iść sama. Wiem to głupie, że porównuję swój los do filmu, ale w końcu całe moje życie to jakiś jeden, wielki, drętwy dramat.
Uspokoiłam oddech i nie puszczając cioci podniosłam wzrok na Isaaca. Wydawał się przygnębiony, nie chciałam żeby taki był, wolałam kiedy się uśmiechał.
-Skoro on nie wie jak zrobić pierwszy krok to ty to zrób.-usłyszałam cichy szept cioci. Rozejrzałam się po pokoju, wszyscy wyglądali na zmieszanych i czekali co dalej zrobię. Nie wiedziałam co będzie jutro, ale wiedziałam czego chcę w tej chwili. -Idź.-ciocia popchnęłam mnie w stronę bruneta, pewnym krokiem podeszłam do niego i bez słowa wpiłam eis w jego usta, a jemu chyba się to spodobało.
Nie wiedziałam czy w przyszłości jesteśmy "my", czy tylko "ja" i "on", nie wiedziałam nic, ale takie jest życie i muszę się z tym pogodzić.
Znowu dałam ciała
i
Znowu przepraszam
Zostało jeszcze tylko zakończenie ;/
Inni zdjęcia: 1524 akcentovaDZIEWCZYNA OD PANELI mnrwJa nacka89cwaBędzie kąpiel elmarJa patki91gdZ Alfikiem patki91gd;) virgo123Wrona siwa - (Corvus corone) tomaszj85Z synem nacka89cwaW aucie nacka89cwa