Nie wiem czy to już jest jakaś paranoja ..
Czy ja poprostu mam coś nie tak z głową .
Wiem że to nie dobrze że tu o tym wszystkim pisze ..
Wiem że powinnam zachować to dla siebie ..
Ale szczerze .. to mi pomaga .
Już nie mam siły płakać ..
Bo to nic nie daje ..
Cały czas czuje jakby ktoś przy mnie był .
Gdy zamykam oczy widzę go..
Tylko dlaczego w trumnie a nie uśmiechniętego jak zawsze ?
Dobrze że chcociaż śni mi się szczęśliwy ..
Wiem chociaz że jest mu tam dobrze ..
Że ma lepiej ..
Nie wiem czego szukam ..
Pociesznia ? Nie sądze ..
Nie lubie litości..
Więc czego ?
Co mnie motywuje do takiego zachowania ..
Co mnie motywuje do tego zeby wykrzyczeć każdemu w twarz jak mi jest ciężko .
Nie boje się Franka .. choć powiedział ze będzie nas odwiedzać ..
Więc dlaczego czuje lęk i chęć wykrzyczenia światu wszystkiego ..
Dlaczego tak ?