Hejo, nie wiem, czy w odpowiedniej formie, ale trudno.
Zastanawialiście się dzisiaj, co może zrobić, żeby odmienić coś w swoim życiu? Zrobić krok w lewo zamiast iść cały czas prosto? Jakaś mała zmiana?
Zmiany ponoć są dobre, ale tylko te "dobre"? Wiele więcej uczą te zmiany, na pozór złe. Ale znowu zawiało pesymistycznym Dariuszem. :D
W każdym razie, jakie macie pomysły, w jaki sposób bardzo łatwo można zmienić swoje nastawienie? Jak sobie z tym radzicie?
Ja na przykład nie robię nic ze swoim życiem ostatnio, dosłownie... Miesiąc zniknął mi tak, że nawet nic nie poczułem. Ciągła monotonnia, marnowanie czasu bezproduktywne siedzenie, albo granie w grę na komputerze, nie wiem, czy to jest forma ucieczki od społeczeństwa, od ludzi? Bardzo ciężko mi się dogadać teraz z większością.
Pytanie brzmi czy wszyscy są nienormalni, czy to faktycznie ze mną coś nie w porządku?
Wiadomo, że prawie pewne jest to, że druga opcja, ale cóż...
Wiecie jak bardzo ciężko jest komuś dogodzić? Albo zrobić tak, żeby było dobrze? Cholera...
W głębi duszy jest mi strasznie ciężko na serduszku, ale z drugiej strony próbuje sobie powtarzać, że to mi wyjdzie na zdrowie, że w końcu odpocznę, że nie będę rozmyślał, chociaż i to i to jest do dupy, brzydko mówiąc. Korzystając z okazji przepraszam, za te brzydsze wyrazy, dziś trochę na ostro.
Ogólnie, moje wpisy są bardzo chaotyczne i cieżkie do czytania, więc respekt dla wszystkich tych, którzy po przeczytaniu tego będą mogli normalnie funkcjonować. :P
Piszę strasznymi ogólnikami, nie wiem w sumie do czego mój wpis ma dążyć, dzielę się emocjami, które na ten moment we mnie drzemią, ale z drugiej strony - jak ktoś nie będzie chciał tego przeczytać - to nie przeczyta. ;P
Może ktoś ma radę jak radzić sobie z negatywnymi emocjami? Wykombinowałem już Frisbee - bardzo fajna zajawka, polecam każdemu, który może wziąć ekipę, albo chociaż jedną osobę i spędzić z nią czas. ;)
Co ja mógłbym polecić na podły nastrój, albo niepowodzenia życiowe? MOTOCYKL!
Zdecydowanie motocykl, dla tych, którzy się wahają, a mają możliwość - polecam w stu procentach.
Za młodych lat (:D) jak mialem motocykl - bardzo wdzięczny zresztą - suzuki GSF600N (bandit, potocznie mówiąc) w momentach słabości mojej psychiki, po prostu zakładałem kask, buty cały ubiór, odpalałem i jak ręką odjął problemy odchodziły. Bardzo fajne uczucie i polecam każdemu. Chwila błogiej wolności, brak zmartwień, jedyne zmartwienie jakie może się wtedy pojawić to, żeby nie trafić na piasek albo liście na zakręcie. :P
Rowerek i muzyczka też fajna sprawa - zdjecie co prawda robione jakiś czas temu, ale w sumie czemu nie. :P
Spacerowanie mi niestety jakoś nie podchodzi, nie wiem - lewiny jestem strasznie. Jak mam iść nawet kawałek do sklepu to i tak wybiorę auto. :/ choroba XXI wieku :(
To jest dość ważny wpis, bo kiedyś może go przeczytasz, w końcu może w jakimś stopniu mnie zrozumiesz.
Na sam koniec chciałbym dodać, że ja jestem prawie pewny tego, co myślę - nie do końca tego co czuje, ale nad uczuciami idzie zapanować. Przynajmniej tak mi się wydaje, to kwestia wprawy, jak we wszystkim. ;)
W sumie, to pozwolę sobie na odrobinę farmazonów, w końcu to moje pole do zapisania. ;)
Bo mimo, że jestem dość konkretnym gościem, to czasem lubię się porozwodzić nad tym wszsytkim, znajomi o tym wiedzą, ale co za dużo to niezdrowo - do nieznanej publiki teraz to wyprodukuje. :D
Uważam, że będę żałował swojej decyzji, ale będę też żałował jak tego nie zrobię. Sprawy doszły na tyle daleko, że ja już nie chcę zawracać.
Jak śmieszne jest to, że zdjęcie, które tak naprawdę niewiele przdstawia, może spowodować takie mikropęknięcie, którego już nie sposób odwrócić, tym bardziej, że bez zaufania nie da się nic stworzyć, tak teraz tego zaufania chyba już nie będę miał.
Wielu ludzi się dziwi, jak człowiek się czepia o nawet najmniejsze kłamstewko... A prawda jest taka, że niektórzy ludzie potrafią być na tyle szczerzy i na tyle oddani by ufać bez granic, ale ma to swoje minusy, bo gdy raz taką osobę zawiedziemy, później ciężko będzie nie tyle, co odbudować jej zaufanie, co samej osobie będzie ciężko zaufać...
Mówię tu o sobie, uważam, że jest to zaleta z wadą na pół. Fajnie, że jestem ufny, bardzo ufny - ale nie dopuszczam każdego do tej rezerwy ufności, a gdy już raz ktoś zostanie dopuszczony i to spieprzy, to wtedy jest źle. Nie potrafię sobie poradzić czasem z myślami. Myślę, że tyle Ci powinno starczyć.
No i to by było na tyle. Gwoli ścisłości chciałbym dodać, że ostatnia część tego tekstu dotyczy takiego jednego zwierzątka, z rodziny gryzoniowatych, tym samym chciałbym się określić, że kocham Cię nad życie, ale niestety wydaje mi się, że.... dokończymy, jak będziemy mięli możliwość rozmowy.