Bo Ty zawsze wszytsko popsujesz.
Mój humor.Mój nastrój.
Nienawidzę Cię za to!
A teraz?
Tak mi Ciebie szkoda.:(
I siebie też.
Jestem tu już całą wieczność. Nie mówię w ich języku. Całymi dniami słucham muzyki nadawanej przez radio, wpatruję się w ściany mojego pokoju i rozmyślam o Brazylii wyczekując z niecierpliwością wyjścia do pracy, a gdy pracuję, nie mogę się doczekać powrotu do pensjonatu.
To znaczy, że żyję w przyszłości zamiast w teraźniejszości.
Pewnego dnia, w odległej przyszłości, kupię bilet powrotny. Wrócę do Brazylii.
Wyjdę za mąż za właściciela sklepu tekstylnego i będę wysłuchiwać złośliwych komentarzy koleżanek, które nigdy nie podjęły ryzyka i cieszą się z porażek innych.
Nie, nie mogę tak wrócić. Wołałabym wyskoczyć z samolotu lecącego nad oceanem.
Jednak okna w samolocie nie otwierają się (tego się zresztą nie spodziewałam, jaka szkoda, że nie można poczuć świeżego powietrza!), wolę więc umrzeć tutaj.
Ale zanim umrę, chcę walczyć o życie.
Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę.