photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 LUTEGO 2007

tylu przegranych...

Właśnie teraz ktoś przegrywa. Może to mecz, może gra, może jakiś zakład, może pieniądze, może coś więcej...? Może właśnie teraz ktoś przegrywa swoje życie. Robert leży na szpitalnym łóżku. Wsłuchuje się w monotonne "pik, pik, pik" respiratora. Odwraca wzrok w drugą stronę i widzi spadające krople kroplówki w plastikowym worku coraz niżej, niżej, przez rurkę aż do jego ręki, przez igłę do żyły. Życiodajne krople odżywiające jego wyniszczony organizm. Myślisz sobie, co go tak zniszczyło? Co spowodowało, że w środku nocy karetka na sygnale zabrała go właśnie tu? Co zatrzymało nagle wszystkie czynności życiowe jego organizmu, co zatrzymało serce, że w którymś momencie lekarze musieli walczyć o jego życie? To jego błąd, chęć pokazania innym i głupota. Złamanie własnych zasad. Jednak teraz leży pod ciepłą, bialą kołdrą. Wszystko "pachnie" szpitalem. "Pachnie", bo zapach tego miejsca większości osób nie kojarzy się przyjemnie. Co innego zapach ciepłego obiadu, perfum ukochanej osoby, czy lubiane przez jednych opary benzyny, dym ze spalonych zapałek, a przez drugich smród spalenizny czy zapach świeżej farby. Teraz leżał i z trudnością oddychał. Po południu miał spotkać się z dziewczyną... Ona nie miała tak silnego organizmu jak on. Nie dała rady. Robert leżał i patrząc się w drzwi od sali, płakał. Jak małe dziecko, gdy mama odmawia mu kupienia czegoś. Zakrył rękami twarz i żałował dzisiejszej nocy. Mówił sobie, że to jego wina. To przez niego Jula nie żyje! Przez niego... On ją namawiał, niech spróbuje. Mówiła, że boli ją głowa. Za namową kumpli wzięła następną dawkę, wbiła igłę głęboko w żyłę. Nagle osunęła się na ziemię. Nie zdążyła nawet wyciągnąć strzykawki. Robert, na w półprzytomny i odurzony kolejnymi dawkami "szczęścia" nie zauważył nawet, że jego dziewczyna przedawkowała, przesadziła. Że leży na ziemi zimna i sztywna. Wyjął strzykawkę z jej ręki, napełnił kolejną dawką i wstrzyknął sobie. Śmiał się z kumplami, popijał co i rusz jakieś tanie wino z gwinta. Chwilę potem Robert leżał obok Juli. Za kilka godzin on jechał już do szpitala, a ona do kostnicy. [b]W kilka godzin przegrali swoje życie.[/b]

Komentarze

laura25 Witaj!
Czytając tą historie poczułam się tak,jakbym czytała jakąś książke...tyle że opartą na faktach...przypomniałam sobie film"dzieci z dworca zoo"Na ten temat mam bardzo mieszane uczucia..bo przeciez nie tak dawno też byłam nastolatką,i w gronie moich znajomych nie jeden raz wędrowała t.z."trawka"lub joity...ale jeśli nawet ktoś brał,to wszystko było z umiarem,teraz są to ludzie wykształceni,mający rodziny,bądż szykujący się do założenia własnych gniazd,być moze to szczęście że tak się wszystko ułożyło...Sądzę że wszystko zależy od nas samych...
Bardzo trudny,ale zarazem ciekawy temat i jak najbardziej "NA TOPIE"..bo to co opisałaś dzieje się cały czas,tylko ludzie się zmieniają...imiona....
Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko:)
26/02/2007 12:36:31

Informacje o wysmiewacz


Inni zdjęcia: Królową nocy bądź bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24