Każdy, albo chociaż większość, miała kiedyś takiego przyjaciela, który musiał odejść. To jest taki proces, którego nie da się powstrzymać. Nie da się go ominąć, przeczekać, przespać. Nadejdzie prędzej czy później. A kiedy nadchodzi, chcemy zrobić wszystko, żeby ten proces powstrzymać, żeby to nie był jeszcze ten czas. Chcemy pomóc i zrobić jak najwięcej, żeby było dobrze. Ale są sytuacje kiedy jesteśmy całkowicie bezbronni. Kiedy nasze chęci nie wystarczą, kiedy pieniądze nic nie dadzą, a lekarstwa nie pomogą.
Ale nic na świecie nie boli bardziej, kiedy masz przyjaciela, który jest z Tobą od dziecka, odkąd sięga Ci najstarsza pamięć,
a Ty, bezbronny i bezsilny, musisz patrzeć, jak Twój najlepszy przyjaciel odchodzi w takich męczarniach.. Nic tak nie boli, jak świadomość ciężkiej śmierci. Tylko dlatego, ze niekompetentny weterynarz dawał Ci nadzieję. Dawał szansę, w którą Ty uparcie wierzyłeś. Nafaszerował Ci przyjaciela lekami, ustalając termin kolejnej wizyty. I mimo ciężkiego stanu, ta nadzieja rosła. Że może jednak będzie dobrze. Że może dostaniemy kolejne miesiące i przełożymy rozstanie na odleglą przyszłość.
A potem wracasz do domu po wizycie i patrzysz, jak Twój przyjaciel męczy się na Twoich oczach, aż w końcu odchodzi.
A ty jesteś taki bezsilny.. i możesz tylko siedzieć przy nim i go głaskać, żeby wiedział, że jesteś przy nim w najgorszych chwilach.
Żyję na tym świecie 19 lat. Ale nigdy nie musiałam patrzeć na coś tak ciężkiego.
Pierwsze wspomnienie w moim życiu, które chcę wymazać.
Niektórzy w takich sytuacjach mówią, że 'to tylko pies'. Ale ten 'tylko pies' był najwierniejszą istotką jaką miałam. Jedyną, która była przy mnie całe 13 lat, w dobrych i złych chwilach. I nie wyobrażam sobie teraz tej ciszy w moim domu. Tej pustki, kiedy nie zastajesz w domu nawet psa, który cieszył się na Twój widok, jakby coś miał zaraz wygrać.
Chciałabym cofnąć się o tydzień.
/Myślałam, że to złamane serce może boleć do szpiku kości. Ale wolałabym, żeby co tydzień ktoś mi łamał serce,
niż czuć taki przeszywający ból jak teraz. Uczucie nie do opisania.