Tylko to, jedno, jedyne marzenie, jedna, jedyna myśl.
W tak "uroczy" dzień nudny do szpiku kości, który został przeze mnie doszczętnie zmarnowany, jedyne co zdołałam zrobić to usmażyć kotlet schabowy, którego na ogół nie jadam i wyjść ze stęsknionym psem na spacer. Cały boży dzień słyszałam wołania, od Bóg jeden wie kogo, z prośbą o tknięcie czegokolwiek, ale wszelkie nadzieje, że cokolwiek uda mi sie w ten dzień zrobić, niestety legły w gruzach, a wspomniane wołania (za którymi najprawdopodobniej kryła się moja mama) nie uzyskały odpowiedzi, z mojej strony, w formie choć drobnego to czynu. Tak "pięknie" spędzonego dnia jeszcze w te wakacje nie miałam i mam nadzieję, że więcej mieć nie będę. Walizka z rzeczami jak stała tak stoi do tej pory; i cytując "Znając życie u mnie tak postoi z tydzień." mam nadzieję, że jednak znajdę w sobie odrobinę siły by chociaż tą jedną czynność wykonać; bo sądząc po jej trudności w skali od 1 do 10, raczej nade wygórowanych umiejętności to nie wymaga.
Także podsumowując jestem iście stworzonym talentem gnuśności i marnotrawstwa. Oczywiście tylko dziś, rzecz jasna! Od jutra JUŻ zabieram się do roboty. A gdyby ktoś pytał, jak w takim razie, spędiłam ten "wspaniały" dzień wystarczy, że podam adres youtube i Google Earth, które wspólnie zafundowały mi ciekawą wycieczkę po Nowym Jorku. Poza impnującymi widokami doznałam także uczucia rozczarowania, gdy odważyłam się wyjżeć przez okno, ale to juz swoją drogą; ważne, że żyję treaz w wolnym świecie i na podróż życia mam jeszcze czas.
Na dzień dzisiejszy, siedzibą mojego sacrum, stała się głowa pełna marzeń...
I... pomyśleć, że wszystko tego dnia zaczęło się od napisu na jednym głupim długopisie "HOTEL EDISON 228 West 47 St. New York City".
Inni zdjęcia: Tattoo mjtaJa patki91gdJa patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24