Te białe rzęsy i czarna kreska na górnej powiece tylko na potrzeby zdjęcia.
Nienawidzę chemii. Nienawidzę chemicy. Nie wiem, jak można być tak wrednym, ile jadu można w sobie gromadzić, ile złości, ile chamstwa... Gdzie się to w niej mieści?
Jest dobrze. Znaczy się, tak sobie. Znaczy się, dobrze. Nie, nie wiem, jak jest. Mówię całkiem serio. Wydaje mi się, że zawisłam w jakiejś przestrzeni i nie umiem wejść ani w jedną, ani w drugą stronę. Całkiem to irracjonalne? A może jednak nie?
W moim życiu musi się coś dziać. Nie potrzebuje wielu ludzi i wydarzeń na gorąco. W moim życiu musi się coś dziać wewnętrznie, rozumiesz? Nie, nie rozumiesz. Nikt nie rozumie. Nie mogę mieć emocjonalnej stabilności, bo wtedy zamieniam się w kamień, a to jest najgorsze, co może spotkać człowieka. Muszę czuć szczęście, muszę czuć smutek, muszę ciągle na nowo odnajdywać sens.
boję się, że wróci stabilność
że wróci... normalność
że wróci... rzeczywistość.
Boję się, że wszystko będzie tak,
jak było siedem miesięcy temu.
Nie byłoby dla mnie wtedy nic gorszego!