Nie, nie to nie możliwe ! - myślałam gorączkowo. Nie kontrolowałam już nawet już nawet swoich łez.
-No właśnie tak myślałem że w taki sposób to przyjmiesz a chciałem Ci to zaoszczędzić no ale cóż..-westchnął z udawanym smutkiem- Zaraz tu kogoś przyśle z jedzeniem - powiedział i wyszedł.
A ja w dupie miałam jego jedzenie. Cały czas w głowie siedziały mi jego poprzednie słowa. Michał,..ale czy on mógł? I wtedy po chwili przypomniała mi się sytuacja gdzie mnie przeprosił tak bez powodu. Nie..przecież..-moje rozmyślania przerwały czyjeś kroki. Był to ten młodszy, szczuplejszy chłopak. Miał może z 21, 22 lata? W ręku trzymał talerz. Jedzenie nie było zbyt zachęcające ale mimo tego i tak nie miałam ochoty jeść.
-Masz- oznajmił kładąc jedzenie na ziemi.
Nie odpowiedziałam tylko nogą odepchnęłam talerz od siebie. Nic z niego nie spadło tak jak zamierzałam. Koleś westchnął po czym przykucnął przy mnie.
-Musisz coś zjeść- jego barwa głosu była taka cieplejsza od pozostałych.
On tutaj nie powinien być- pomyślałam- Nie pasuje tutaj.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- zaśmiał się nieśmiało. A ja się zreflektowałam, nerwowo trzepotając rzęsami.
-Ja..nic. Proszę..wypuść mnie stąd.
Zrobił się poważny. Spojrzał w stronę drzwi jakby bał się że ktoś może podsłuchać.
-Nie mogę..-odpowiedział szeptem- Ale nie bój się. Z tego co wiem szef jutro chce Cię już uwolnić. Mówi że nie jesteś mu nic przydatna.
-Jaki on łaskawy- zakpiłam podnosząc się z ziemi na pozycje siedzącą. Pomógł mi przytrzymując mnie za ramie- Dzięki...a co z...Michałem?..Gdzie on teraz jest?
-Z tego co wiem leży w jakimś pokoju i jest pod obserwacją lekarza.
-Lekarza? To oni się nie boją że on ich no wiesz..wyda?
Zaśmiał się ironicznie.
-Gdyby pisnął choćby słówko odrazu mógł by się pożegnać z życiem. Połowa psów również mu usługuje.
-Po..policja? - wydusiłam zaskoczona.
-Dziwi Cię to? Wszędzie tak jest. Tak było i tak będzie.
-Nie, no owszem że słyszałam ale myślałam że takie rzeczy tylko w filmach..- po czym schowałam twarz w rękach- To jakiś koszmar.
-Hej, hej spokojnie - położył ręke na moim ramieniu- jutro już stąd wyjdziesz.
-A...on?
-Dał Cię skurwysyn w zastaw a ty się jeszcze przejmujesz co z nim się stanie?!- podniósł ton po czym niemalże przestraszony znów spojrzał w stronę drzwi.
-A może coś się stać?- chwyciłam go za słówko. Mimo wszystko martwiłam się o Niego..nie wiedziałam czy to prawda. Nie mogłam do siebie dopuścić takiej myśli a poza tym nie da się kogoś przestać kochać ot tak.
-Nie wiem. Nie jestem tu długo a po drugie chyba i tak już za dużo powiedziałem..-zaczął się podnosić.
-Nie! Proszę, odpowiedź mi!- chwyciłam go za ręke.
Zaskoczony spojrzał na nasze ręce.
-Ja naprawdę..
-A co tu się dzieje? !- chłopak błyskawicznie wyrwał ręke z mojej dłoni- Co tu młody tak długo?! Karmisz ją czy coś?! - w wejściu pojawił się ten "wierny piesek pana"
-Nie, nie już idę.
-Szybko! Szef Cię wzywa! - powiedział. Chłopak wyszedł a koleś spojrzał na mnie obleśnym wzrokiem - Może to ja mam Cię pokarmić?- zaśmiał się.
-Nie trzeba. Sama potrafie jeść.
-Jesteś pewna? A może jednak...-droczył się a ja czułam wstręt.
Na szczęscie wyszedł. Zamykając za sobą drzwi. A ja tylko bijąc się z myślami czekałam aż znowu tutaj pojawi się On.
KLIKAMY FAJNE?
Przepraszam za tą kilkudniową nieobecność. Ale już jestem :)
Wpis dedykuje pannie WSTYDLIWEJ i dwóm psychoPATKĄ. <3.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24