Minęła północ i nic się nie wydarzyło. Noc jak noc. Może trochę ciemniejsza i taka pusta. Poranek pewnie będzie podobny. Będę musiała wstać. Tak bardzo nie lubię wstawać, bo jak już się wyjdzie z domu trzeba się uśmiechać. Łatwiej jest jak ma się jakiś sens budzenia. Kogoś kto chce cię właśnie taka a nie inną. Kogoś kto cie otuliny w ten bezlitosny poranek i powie "tylko jeszcze dziś". Trudno jest cały ciężar brać tylko na siebie. Gdy czujesz ze świat bez ciebie nie zmieni się dla nikogo. Przecież nie ma ludzi niezastąpionych.... a przynajmniej ja do nich nie należę.
Kolejna taka noc... kolejny taki dzień mnie czeka.
Nie jest przyjemnie żyć nie czuć się ważna.
Nie mieć swojego miejsca.
Nie mieć swojego własnego święta.
Tylko dla siebie....
Styczeń i sierpień zawsze jest dla mnie bezlitosny i zimny.
Nie lubię tych miesięcy.