Hej !!! Zostowiom nastympne zdjyncie z wyjazdu do mojego dziodka. Ale tym rozem było ono robione lotem, gdy już wrocoliśmy z wyciczki. Gdzieś tok w połowie drogi mój łojciec nie dość że schluny to jeszcze cirpiący na chorobe lokomocyjną, nie wytżymoł i haftowoł. Wychaftowoł chyba całe śniadonie i obiod. :D Nowet cołe opokowanie awiomarinu (czy jakoś tok) mu nie pomogło ! :D . A jok już wrócilim do domu i łojciec troche wytrzeźwioł ( co zajeło mu 3 dni :D ) mówił że rozem z wymiocinami całe życie mu przeleciało mu przed oczami !!! :D . Dobra, konic tych przygód, przechodze do pozdrowiń:
- dlo mej kochonej Dominisi :[zakochany] :[zakochany] :[zakochany]
- i cołej ryszty :D
KOMYNTUJTA (!)(!)(!)