oj już inaczej,
nie wybitnie dobrze, ale inaczej.
już bez poczucia beznadziei ...
teraz raczej w pozytywnych kolorach zaczynam wszystko widzieć.
w ogóle jak byłam w Polsce,
to znajomi mi powiedzieli,
że co wchodzą na tego bloga,
to jakieś smuty tu walę.
ale w sumie prawda jest taka,
że jak jest źle to po prostu muszę się wyżalić
i z tego wynika dość ponury humor tutaj.
jakieś takie ekshibicjonistyczne pobudki mną kierują
zawsze kiedy mam zły humor na bloga.
ale dzisiaj pozytywnie.

oczywiście modna kasetka w tle ;)
kombinuję jak koń pod górę teraz.
w sensie życiowym,
ale mam nadzieję,
(już nie beznadzieję),
że jestem w stanie zmusić się do tego i że mi się uda.
sam fakt, że mam znacznie mniej czasu dla siebie
robi pozytywną różnicę.

aha, sis wyjechała
ale strasznie się cieszę, że wróciła Emma
bo jak poszłyśmy do Planet w sobotę
to byłyśmy świadkami jak to Em określiła ładnie:
`emo revolution` :)
oł men naprawdę.
masa klonów !
dobrze mi powoli we własnej skórze.

oby zostało tak jak najdłużej !

4 dni !!!!