zero tolerancji dla tlenu
w mojej ciasnej głowie
o zachodzie księżyca
podrywam się do
moich dusznych miłości
by na nowo porozwieszać
chłodne oddechy w kątach pokoju
zamykam w klatce
wszystkie niepotrzebne słowa
a w nocy trzaskam drzwiami
bo nie dajesz mi
spokoju