Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyła morze…
Musiała biec, aby dorównać dorosłym kroku. Miała zobaczyć ogromn± piaskownicę tuż przy niewyobrażalnie wielkiej rzece. W języku dużych ludzi znaczyło to tyle co: „ plaża” i „morze”. Była bardzo podekscytowana ( mimo że nie znała definicji tego uczucia. ).
-Daleko jeszcze ? – pyta trzyletnia dziewczynka.
-Za tym pagórkiem. – pada odpowiedĽ.
Pu¶ciła czyj±¶ rękę i wdrapała się na piaszczyst± górkę. Potem w dół. Słońce już chowało się za horyzontem, ale jeszcze można było ujrzeć cel wyprawy. Nie wierzyła własnym oczom. To nowe co¶ było przepiękne. Chwilę póĽniej poczuła, że się unosi wysoko. Rozłożyła ręce. ¦wiat zawirował. Latała. ¦miała się. Potem usiadła. Bawiła się ziarenkami piasku.
Na twarzy blondyneczki pojawił się u¶miech. Ten u¶miech. Szczery. Magiczny. Dzieci zawsze szczerze się u¶miechaj±. Nie ukrywaj± uczyć. To je różni od dorosłych.
Teraz gdy to wspomina ma na twarzy u¶miech. Ten sam. Magiczny. Dziecięcy.