Pozbierałam z podłogi resztki swojej godności. Każdą okruszynę. Posklejałam wyrzutami sumienia i zawinęłam w szary papierek poczucia własnej samooceny...
Schowałam go tak głęboko... głębiej niż sięga głębia moich oczu. Schowałam go tak głęboko... żebyś patrząc mi w oczy nigdy go nie znalazł, a odchodząc nie pokruszył znów jego zawartości...albo nie ukradł mi go na zawsze...
Był czas kiedy dotknęłam dna... Odbiłam się od niego. I nie pozwole na to, żebym znowu była nikim. Jeżeli Ty myślisz, że mnie zniszczysz, pokonasz lub cokolwiek z tych rzeczy, nie licz na to.
Tak, cały czas się waham pomiędzy byciem złą, a dobrą osobą, pomiędzy upadkiem, a podnoszeniem się znów i znów, od początku, pomiędzy swoim zdaniem, a zdaniem innych. Nie będziesz mi układać życia już nigdy. Nie pozwole na to. To moje życie, a Ty zajmij się swoim i moje zostaw w spokoju. Dam sobie radę. SAMA. Jak zresztą zawsze.
____________________
"Domeną ludzi wrażliwych jest skrajnie zaniżona samoocena i ciągle szukanie akceptacji wśród społeczeństwa"