"Siedziałem i rozmyślałem nad sensem życia. Często zdarzało mi się to podczas długich, nudnych godzin w szkole. Byłem sam. No, może nie do końca, towarzyszyła mi wyimaginowana część mojej duszy w postaci zielonookiej brunetki. Bawiła się właśnie długopisem, kiedy usiłowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co ja tu robię... No właśnie. Zabrali mi wszystko salę, na której mogłem pobrzdąkać na gitarze, dziewczynę, która wolała kogoś z hmm... motorem, zabrali mi nawet psa, wpadł pod koła samochodu. Nie miałem się już z czego cieszyć, a jednak... Jednak uśmiechałem się. Wyglądałem przez okno na inny świat. To ja rzucałem tam głupią dziewczynę, stawiałem nauczycielom uwagi i to ja rozjechałem kota, który był pupilem staruszki za kierownicą. Moja wyimaginowana brunetka uśmiechnęła się z ironią. Wiem, co chciała mi powiedzieć. Że to wszystko nie istnieje. Ona też. A mimo to mogłem uciec w świat namalowany w mojej wyobraźni. Zamknąć się tam i nie musieć okazywać swojej słabości. Nie musieć zwieszać głowy i topić się w smutku. Tam się nie smuciłem. Nie chciałem stamtąd wychodzić..."
A więc o to chodzi w fejsbuku O.o