Zawsze tak było, jest i teraz, że buduję swoje poglądy na odwrotności poglądów większości. Nie przeszkadza mi to, ale przez te ponad 17 lat wyobcowało mnie to na tyle ze społeczności, że pojawia się pytanie czy żyję w odpowiednim do swojego myślenia miejscu i czasie, a już na pewno pytanie czy jak na te warunki atmosferyczne i klimat wszystko ze mną w porządku. W sumie dobrze mi ze sobą, ze swoimi myślami i sądami opartymi na zardzewiałych i zamierzchłych dla wielu ludzi zasadach, ale czasem brak mi zrozumienia, głębokiej relacji. Wierzę, że kiedyś uda mi się taką więź wybudować, wykończyć i jeszcze urządzić jej wnętrza, wiele wnętrz, różnorakich oblicz kolorami moich, naszych marzeń.
Chciałabym wiedzieć jak będzie wyglądać jutro, niedziela za tydzień, czy święta w przyszłym roku. Podnieść zasłonę przyszłości i zajrzeć, kuknąć i sprawdzić. Po co? Bez celu. Może po to by zobaczyć, czy będę szczęśliwsza niż dziś, czy warto się starać, a może tylko po to by zaspokoić moją ciekawość - pierwszy stopień do piekła. Do piekieł, póki co mi się nie śpieszy, wychuchałam sobie nowy etap, lepszy etap kształtowania się mojej drogi w zupełnie odwrotną od czeluści diabelskich stronę. Pobożne życzenie, ale nie zaszkodzi próbować.
Pójdę na spacer. Muszę coś ze sobą zrobić, przestać myśleć o tym cobybyłogdyby i o tym coMadziamogłaewentualniedladobraludzkościzrobić, wezmę się w garść, uśmiechnę się, pokrzyczę między polami, odetchnę i wrócę do domu, by za chwilę postanowić sobie to raz jeszcze. Głupia jestem. Nie ma co się oszukiwać, bo chyba tylko z mojej winy od jakiegoś czasu moje życie przybiera barwy od słabo zielonego, takiego wręcz bladego po szarości. Nie ma żywych kolorów nie ma czerwieni, nie ma czerni, nie ma żółtego. Niewyraźne, byle jakie. A ja potrzebuję JAKOŚCI! Wcale nie musi być dobrze, nie chce wymagać zbyt wiele, na początek niech będzie przynajmniej JAKOŚ. Tak, by wreszcie nadeszła stabilizacja i okres przynajmniej pozornego spokoju.
Błagam o to dla dobra ogółu, cóż moja cierpliwość powoli się kończy, a skoro ona się kończy musi być już naprawdę nieciekawie.
Nie zawstydzę się na wieki!
Co do zdjęcia? Odskocznia. Dosłownie. Na przydomowym tarasie, w tle moje kapciuszki. Radocha w najpełniejszym wydaniu kontrastując do notki. Coby przynajmniej zachować pozory zrównoważenia pomiędzy stanem depresyjnym i przesadnie debilnym.
I like you! So much.
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam