Dzień dobry #4
a wiecie co? a dziś studenty sie wybrały do stolicy. No bo przecież w końcu chcemy zaznać trochę cywilizacji, Keflavik można nazwać "Ghost Town", nie spotkasz żywej duszy na ulicy, to my byliśmy atrakcją dla Islandczyków wwoow, ktoś chodzi pieszo?! poj#$ało?! przecież od przemieszczania są samochody!" - no tak, ale my nie mamy samochodu.. bieda z nędzą, cza chodzić na nogach.
Aaa do stolycy pojechalimy niczym polska burżuazja - autobusem. Czemu burżuazja? hm... może dlatego, ze bilet w dwie strony nas delikutaśnie pocisnął po kieszeni (cooo tam stówa, przecież nas stać, grant naukowy pokryje.. co się będziemy przejmować.. taa..). Wydawało się nam, ze mieścina będzie bardziej na wow, w końcu to stolica (ale nieee... alee nieee...), poszliśmy na darmową (studenci tak bardzo :D ) wycieczkę po części Reykjaviku z bardzo sympatycznym panem przewodnikiem, widzieliśmy również kościół luterański, gdzieś tam na zdjęciu będzie takie coś w *uj wysokie, popaczcie se.
W ogóle to idąc przez Reykjavik czułam się nieswojo z deka... no bo wyobraźcie sobie - idziecie wyubierani od stóp do głów (ciepłe spodnie, buty, ciepły swetr i kurtka, czapka, rękawiczki itd.), temperatura wynosi ok. +4 stopnie Celcjusza, a z naprzeciwka idzie babeczka, japoneczki, coś pomiędzy spodniami a spodenkami (takie za kolano), bluzka z długim podwiniętym rękawem, pies na smyczy w sweterku (ten taki mały piesek, york?) i tak idąąą sobie naprzód... potem jakiś pan w t-shircie, letnie buciki, telefon w łapie i zaciesz na mordzie.. no k#wa lato, plaża! Kawałek dalej zaś stoi coś przypominające rusztowanie i nawet nie wiecie jak miło było usłyszeć "Tyyy, Stasiek, jak przesuniesz w lewo o 2 centymetry to się zmieści" - fakt, Polacy to druga pod względem liczebności grupa etniczna na Islandii. Rodacy podbijają kolejną wyspę ^^.
No dobra, po zdjęciu tej świątyni mamy zdjęcie.. jest na nim taki se o, stojący samotnie kamień, kawałek skały, który się wziął nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy.. więc to na pewno musi być najprawdziwszy kamień elfów! taaaak! otoczmy go czcią! przecież nie mógł sobie sam przyczłapać z jakiejś góry! taak. Islandczycy wierzą w elfy, nie wiem jaki % ale sprawdzcie sobie na cioci Wiki. Wiecie, że tutaj jest kobieta, która piastuje stanowisko osoby rozmawiającej z elfami? i jak np. chcą coś zbudować, a jest tam taki kamień samotnik większych rozmiarów to się muszą dowiedzieć, czy elfy się zgodzą na przesunięcie ich "domku", bo troszku w budowie przeszkadza? Czaicie to?! pan przewodnik opowiedział, internet potwierdza :D ale wiadomo, my studenty, niektórzy po kursie geologii wiemy jak te kamyczki sie tu znalazły, choć w promieniu X km nie ma nic skalistego.. Wiecie już, prawda? No właśnie, przecież Islandia to kraj bardzo aktywny wulkanicznie i tektonicznie w młodości, troche erupcje powyrzucały z siebie "elfickich domków", kto by chciał mieć takie coś w żołądku, sama bym wypluła, więc sie wulkanom nie dziwcie :v
UWAGA leci coś o elfach i innych dziwadłach rządzących krajem [źródło: http://www.bjork.pl/islandia]
"Przejezdny, który sądzi, że wszystko to bzdura, nie docenia władzy, jaką nad islandzkimi umysłami mają opowieści o ukrytych ludach. Główna droga z Reykjaviku do Selfoss z nie wyjaśnionych powodów skręca za Hveragerđi w lewo przy kościele po prawej. Zdaje się, że dzieje się tak po to, aby uniknąć wzgórza elfów. Nawet dzisiaj ulice miast omijają wzgórza elfów i skały krasnali. Doświadczenie przeszłości nauczyły Islandczyków, że próby budowania na ich siedzibach nie zdają się na nic. Buldożery zawiodą, młoty popękają. Nic nie zdoła zniszczyć takiej siedziby. Więc lepiej ją okrążyć."
Dobra, dalej, późiej zdjęcie miśka polarnego, smutasek taki, cały dzień stoi koło sklepu, bo przecież zakaz wprowadzania zwierząt.. :( później mini troll (albo krasnal?) o nieco przyjemniejszej facjacie niż ten chrapiący z wczoraj, tego da się nawet pogłaskać :D
A wiecie co? tutejsze ptoki wszelkiej maści co są na zdjęciu - są 10x bardziej nahalne i natarczywe niż krakowskie obiekty latające, kąpiące się w Wiśle pod Wawelem i czekające na kawałek bułki od przechodzącego człeka.. i weź rzuć takiemu z litości kawałek kanapki, ostatniej kanapki a zaraz za Tobą idzie cała pielgrzymka wygłodniałych skrzydlatych i każde drze jape "jeeeeeść!" - no i co miałam zrobić, podzieliłam kanapke jak sie dało, ale oczywiście *uja to dało jak zaraz pielgrzymka szła za mną, dobrze że dzieciaki zaczeły je gonić i karmić, bo może by zechciały pojechać ze mną do domu, w sumie nie było by to złe.. no chodź kaczuszko do garczka.. teraz ty nas nakarmisz.." :D
a na sam koniec atrakcja-zagadka! poznajecie czyją figurkę ktoś umieścił nad publiczną toaletą? noo? jak nie wiecie to mieliście zj^b@ne dzieciństwo, bo nie oglądaliście Power Rangers, no dobra, z naszej czwórki tylko ja wiedziałam co to jest, a raczej kto.. no nie mówcie, że nie poznajecie tego badassa Zeta? aż chyba sobie zaraz włącze 1 odcinek, żeby po 5 minutach wyłączyć, bo z perspektywy czasu wydaje się to żenujący serial.. :P a może Lord Zet.. chce zająć TEN tron..? w sumie to tylko taki chyba może, więc jak będziesz kiedyś korzystał - lepiej miej się na baczności :D
jeszcze na koniec dodałam zdjecie maskotek maskonura - taka śliczna ptaszynka o smutnych oczkach, wygooglujcie sobie i zobaczcie na te piękne smutne oczyska.. aż żal pomyśleć, że to główny przysmak Islandczyków.. Ogólnie przypomina mi jakąś krzyżówkę pingwina z czymś latającym i kolorowym, przodkowie musieli się dobrze bawić podczas nocy polarnej..ale nie wnikam, efekt końcowy jak najbardziej na plus :D "Maskonur uważany jest przez ludy północne za pośmiertną postać marynarzy i rybaków, którzy zginęli na morzu."
Czy spróbuję potrawki z maskonura? hm.. darzę sympatią to zwierzę, ale skoro w restauracji i tak już będzie nieżywe.. i będzie mnie stać.. to spróbuję :P ale bardziej chciałabym zobaczyć na żywo to urocze stworzonko *.*
O innych specjałach kuchni islandzkiej powiem później.