Szukam sensu życia
majaczę gdzieś pomiędzy
radością a cierpieniem
w przemijalności
nie znajduję ukojenia
nie odcisnę piętna
nie zaznaczę śladu swego
na tym świecie
choć, kto wie?
stresory
wywołujące szybkie bicie serca
i mój niepokój
i płacz wieczorny
wymazać z pamięci liczb nie mogę
patrząc na innych przez pryzmat jedzenia
obżarstwa, obrzydliwości
mojego własnego, okropnego ciała
którego wstydzę się tak bardzo
ale oswajam je
i siebie nową
jeszcze nie taką jak bym chciała
chudnąć łatwiej jest
niż przytyć
nie, to żadne kłamstwo
a szczera prawda
ograniczanie się jest przyjemne
czuję kontrolę i radość
przyjemność
a całkowita zmiana swoich przekonań
jest trudna
i długa
to niekończąca się droga
chora udręka
przepraszam za nieobecność
za zaniedbanie
za zaniechanie
za izolację
za oderwanie się
potrzebowałam tego będąc słabą
a raczej, słabszą niż teraz
waga:nie rośnie, choć z każdym nowym kęsem boję się że obrosnę tłuszczem
nie rośnie
http://www.youtube.com/watch?v=kxZD0VQvfqU