Mój wiatronogi Boże koni,
Czy Ty naprawdę widzisz wszystko ?
Strach, Ból i głód i krew i śmierć ?
Nie ma nikogo z mojej stajni i nie znam drogi na pastwisko...
bardzo się boję, Panie mój tutaj tak ciasno jest i ciemno,
i taki bardzo jestem sam, choć tyle koni jedzie ze mną.
Boże z ogonem bujnym i grzywą gęstą, ja przecież jestem,
przecież byłem na Twoje podobieństwo.
Nikt by w to teraz nie uwierzył, nic z tego nie zostało,
Czterokopytny Boże spraw, by umieranie nie bolało.
I jeszcze o jedno Cię poproszę nim wszystko będzie końcem.
Niechaj na przekór wyśnię sen, że galopuję w słońce,
i pędze wpros w promieni blask,
pękają chmury w niebie,
a ja nie czuję więcej nic,
i mknę,
i gnam do Ciebie...