Mam tymczasowy dostęp do internetu. Kombinujemy, żeby podpisać umowę, ale to może jeszcze potrwać, potrzebujemy kilka dokumentów.
Jak Nam sie mieszka? Przez te 4 dni bardzo dużo się działo. Rocznicowa kolacja przy świecach jak najbardziej na tak. Razem przygotowaliśmy jedzonko. Będzie co wspominać. Wtorek kosztował Nas kupe nerwów. Już od samego rana. A. ciągle prasował koszulę, wkółko powtarzał, że jeszcze nie jest idealna..a czasu ubywało i ubywało. Spieszyło nam się na jego rozmowę o pracę. Okazało się, że krawat nie jest zawiązany...szybko zadzwoniłam do taty po instrukcje. Choć musieliśmy już wychodzić wciąż próbowaliśmy zawiązać ten nieszczęsny krawat. Uff, zdążyliśmy. Po następnej rozmowie, okazało się, że A. nie ma portfela. Panika..Wróciliśmy w kilka miejsc. szukaliśmy, bez skutku. A. zaczął blokować kartę. Wtedy zadzwonił jego tata, z dobrą wiadomością. Portfel znaleziony, odebraliśmy z komisariatu. Jednak są jeszcze uczciwi ludzie na tym świecie. Nic nie zginęło. ;)
Później przeze mnie pomyliliśmy autobusy. Ale jakoś wkoncu wróciliśmy do domu. ;P Mimo, że jeździmy komunikacją miejską to wciąż dużo chodzimy. Nogi mi odpadają. ;/ Marzymy o dniu w którym ani razu nie będziemy musieli wyjść z domu. O tak.
Wczoraj A. zrobił na kolację frytki. Pychota! Aż się zdziwiłam ;p Dzisiaj robi obiad, ciekawe jak mu wyjdzie :D
Rano byłam w szkole, na spotkaniu organizacyjnym. Przeraż mnie to wszystko. Że niby mam uczyć się języka migowego? Jeeej. Muszę kupić jeszcze dwa fartuchy. I będzie git.
Jutro A. ma kolejną rozmową, ciąg dalszy tej pierwszej, czyli może coś z tego będzie. Trzymać kciuki od 11:00 :D