>> ...zdaje się, że w podstawówce to sie nazywało święto szkoły;
były wtedy lody, oranżada w plastikowych kubkach, ciastka domowej roboty, kolejka po pieczone kanapki, loteria z piórkiem, kiermasz, gry sportowe i kiczowata muzyczka z wielkich, równie kiczowatych głośników, od której buczało w uszach - taki festyn, no i zawsze świeciło wtedy słońce i nie było lekcji, bo festyn zawsze był w soboty.
nienawidziłam swojej podstawówki... <<
---
.co to jest?
.to lenistwo.
.aha.
---
jeśli ktoś chce mnie uszczęśliwić to wie co robić.