Z Kamylą w Ha i Em. Wyszłam jak cipa, poza tym nie widać bluzki w kościotrupy! Agrrr!
***
Caffe Latte z Teguilą w Mleczarni, w towarzystwie Madziuli. Umiliła mi swoją obecnością obleśmy smak tej mieszanki wybuchowej gorącej kawy, mleka i Tequili. O-hy-da! Ale o dowód nie prosili.
***
Nie mieli mi już na co szlabanu dać, to dali na Kornela. Jako, że nasi rodzice się znają, pogadali sobie przez telefon i doszli do wniosku, że teraz dla mnie ważny moment, więc czas na zakuwanie. Kurrrwa. Nie chciałam im o konsultacjach mówić. Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się, że takowe są. W akcie desperacji podałam im złą godzinę i zły numer sali, ale i tak dotarli tam, gdzie dotrzeć nie powinni - do wychowawczyni!
Pani Romana zjechała mnie; bo wagaruję; nie uczę się; śpię na lekcjach; uporczywie zanieczyszczam teren szkoły za pomocą moich glanów, których równie uporczywie nie zmieniam na obuwie zmienne (grunt to bunt).
Rodzice się do mnie nie odzywają. W sobotę spałam u Kasi, ponieważ drzwi od mojego domu zostały przez mojego starszego zamkniętę na zamek, do którego klucza nie posiadam, tylko dlatego, że wyszłam na miasto zamiast siedzieć i się uczyć.
Przyszłam rano, starszy otworzył mi tylko drzwi i nic, ani słowem się do mnie nie odezwał.
Chuj Ci w dupę, tato.
***
Nie ma to jak fajki i chipsy z Biedronki, zapijane tanim winem na ławce w parku, po szkole. Nie ma to jak bieganie od drzewa do drzewa, nieopodal placu zabaw dla dzieci. Nie ma to jak śpiewanie Hymnu do Ducha Świętego na bani i chuchanie Księdzu w twarz.
***
Zostałam zaciągnięta w piątek na koncert jakiejś trash metalowej kapeli w "Od zmierzchu do świtu". Poznałam się z klasą znajomej, popatrzyłam chwilę na przystojnego wokalistę, po czym szybko z tamtąd zwiałam. Nie moje klmaty.
***
Piliście kiedyś wódkę na chemii? A jaraliście trawę na relii? A paliliście faję wodną na angielskim? A sadziliście marihuanę przed szkołą? Tak? Bo ja nie.
***
;*