Nad Odrą. Te drzewa mnie przerażają, szczególnie wieczorem, w pochmurny dzień. Mają takie gałęzie, jakby łapy jakiegoś potwora. Zawsze przyśpieszam kroku, przechodząc tamtędy. Brrr.
***
- Jak sie Pani czuje?
- Źle.
- Co Pani dolega?
- Źycie.
- Bardzo poważna choroba...
Współczuję.
Receptę wypisać trzeba...
Zaaplikuję
ambicji wzmożony zastrzyk.
Polecam
dawkę pracowitości
i może będą w aptece
specjalne tabletki radości,
po których inaczej się patrzy.
Przeciwskazania:
Kategorycznie zabraniam zgnębienia,
szarej codzienności,
siedzenia
w więzieniu monotonności.
Poza tym dużo się smiać,
płosząc myśli gorzkie...
- Tak, banalnie proste.
Lecz jak to zastosować?
***
Pozbyłam sie Pana, który przygotowywał mnie do egzaminu. Przychodził tylko po to, żeby się nażreć i napić. Nieudolnie usiłował się wtryniać w moje prywatne sprawy, był wścibski. Prócz tego nigdy nie przychodził na czas, bądź w ogóle nie przychodził, nie dając znać. Potrafił się spóźnić godzinę, lub przyjść wcześniej o godzinę. Nie potrafił zrobić zadań, które ja rozwiązać umiałam, następnie bezczelnie stwierdzał, że jeszcze mam braki. Kazał sobie dopłacać za każdą dodatkową sekundę, wyliczając wysokość dodatkowych kosztów na plastikowym kalkulatorze. Generalnie rzecz biorąc, oświadczyłam mu, żeby wypierdalał.
Musiałam wyrzucić moją flustrację. Od razu lżej na serduchu.
***
Mam dziurę w głowie!
***
;*