Dzień jak każdy inny
powolny
nikt się nigdzie nie śpieszy
wszyscy zwalniają
mają czas na przemyślenia...
Złote liście spadają z drzew
Cichutko szepce wiatr melodię smutku
Bezszelestnie kroczę wśród wysokich traw
tam gdzie stoi samotnie płacząca wierzba
U jej stóp stoi zimna marmurowa płyta
Płyta nagrobkowa
Ciemna
Zapomniana
Od dawna nie odwiedzana
Zapalam znicz zostawiając światełko życia
i modlitwę kierując do Boga
W ciszy
Skupieniu
Zadumie
Zastanawiam się czy Bóg jej wysłucha
Co z tą osobą stało się po śmierci
Czy cieszy się jasną anielską aureolą
Czy płacze i cierpi w czarnej otchłani piekła
A może dusza jej została zawieszona
w próżni między Bogiem a Szatanem
Wiedzieć tego mi nie dano
Właśnie patrzę na starą płaczącą wierzbę
która wydaje ostatnie tchnienie życia
By pamięć o nich nie była tylko od święta