Kawa dobra, ta w Warszawie to już cud.
Jako moje pierwsze zbawienie w tym roku szkolnym uważam ten oto pierwszy weekend. Jestem zmęczona, choć szczerze nie mam pojęcia czym. Nic tylko przychodzę do domu, kładę się spać. Okropność.
Jak to przystało na pierwszy tydzień, zaliczyłam swoje pierwsze szoki.
Tomek: Śliwka... Zrób sobie dredy! Ty masz do tego świetne włosy!
Ja: Tak, oczywiście. A ty masz świetne loczki.
Kosmo: Jeśli zdarzy się coś... A teraz na szczęście będzie się częściej zdarzało...
Już nie wspomnę o rzeczach, które zrobić muszę. Chociaż, żeby nie było...
Z geografii mamy konturówkę, z biologii i z chemii zapowiedziane kartkówki i inne. Historia - muszę ułożyć 20 pytań, czego jeszcze nie zrobiłam, plus oczywiście prezentacja. Dochodzi nam trzecia fizyka w przyszłym tygodniu i druga geografia.
Ale wiecie co? Życie jest piękne.
Jutro idę na osiemnastkę, nie ma mnie. W niedzielę znając moje możliwości, będę leczyła się z bólu głowy.
A dzisiaj tak na wesoło mam dla was piosenkę.
Look at me now, will I ever learn?
I don't know how but I suddenly lose control
There's a fire within my soul
Inni zdjęcia: ... itaaan... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700... maxima24... maxima24