Nastał czas polowań na zamglenia.
Tubylcy spuścili swe jesionowe łodzie na oddychające jezioro. Zepchnąłem na falę mą łupinkę orzechową - gwiezdną i włoską. Dzioby drewniane zaśpiewały szumną pieśń, prując akwamarynowy płaszcz wody. Dzioby gęsi gęgaw rozdzwoniły walcem ultramarynową kurtynę nieba. Rozbrzmiała sala balowa.
Pośrodku przestrzeni stała Królewna Niebieska. Ciemnozielone oczy maluczkich tubylców ciekawiły się widokiem srebrnej głowy. Ziemiste usta chichutkich poławiaczy mgieł szeptały modły na chwałę Jutrzenki. Ona zapłakała.
Zanurzyłem dłonie w wodzie, by wiosłować nimi na ratunek Królewnie. Skostniały mi palce, pokryły szronem rzęsy. Oddech się kończył nim zaczerpnął powietrza. Czas zwolnił, przemieniając pieśń modlitw,
gęgot ptasząt
w podwodny
dzwon.
Bim bom.
Skoczyłem ostatnim tchnieniem, złapałem dziewczynę wpół.
Ona - królewskie westchnienie i ja - zamarzły król.
Dłonie wystygłe splatamy, ramę do walca rysując.
Tańczymy w strojach lustrzanych, jak płatki śniegu kołując.
Patrzymy niebiesko w oczy, widzimy w nich samych siebie -
książęcy złoty warkoczyk, srebrną królewnę na niebie.
A wkoło jeziorne chóry, śpiewają pieśni podwodne,
dźwiękiem unosząc do góry swe unisono przygodne.
Bim bom.
Królewna Niebieska od stu lat każdym świtem wstawała z tafli jeziora i podnosiła się mgiełką w podniebia; od stu lat każdym zmierzchem kładła się w wodne głębiny jak kamień. Ktoś rzucił na nią zaklęcie, które odczarować mógł tylko walc.
Pobiegliśmy w las henrykowski, gdzie stare cisy* sinieją od tajemnych wspomnień. Uśmiech zarumienił nam szare policzki. Strudzone igliwie głaskało po grzbiecie. "Odetchnij swobodnie, srebrna Królewno!". Świergot rozbudził wszystkie smaki. Poziomki, maliny, czerwone jagody... Zachłanne igły wbiły się mocniej w półnagie plecy. Czerwone nibyjagody cisu z trującym nasionkiem w słodkawej osnówce.
"Proszę..., proszę, oddychaj, srebrna Królewno..."
Nastał czas polowań na zamglenia.
Tubylcy złapali jesionowe włócznie i przeczesują lasy henrykowskie. Pod najstarszym jego drzewem śpi Królewna z zamglonym spojrzeniem.
Raz dwa trzy,
raz dwa trzy,
bim bom.
* Cis henrykowski rośnie w Henrykowie Lubańskim i jest najstarszym drzewem w Polsce. Jego wiek szacuje się na około 1250 lat.