pragniemy widzieć więcej i częściej,
nie wiedząc co większe co miejsze,
już świat swój tą wiedzą roznieście,
myląc co istotne a co najistotniejsze,
częściej chcę cię widzieć,
chcę mówić do ciebie,
chcę stać obok,
pragnieniem osnute przyszłości dni,
wśród nich pora na - rozmyślanie,
chociaż z myślenia, wiem, nie mam nic,
uczucie do nich ; to chyba kochanie.
jaki to jest nastrój, bo chyba słabo czuję się,
od ciężaru balastru, ubolewam całe dnie.
nie chcę już nic dodać, bo sytuacji zenit,
osiągnął się wtedy, a nikt go nie docenił,
coś w sumie spełnił, zapomni, zapętli,
ostatnią jej stronę z zeszytu - pamiętnik.
Można by powiedzieć teraz że życie jest proste,
Przeżywasz każdy dzień, żyjąc cudzych ludzi kosztem,
Nie widzę tutaj prawdy,
już nie wiem czy to postęp
Każda jedna chwila, każdy ma do ciebie dostęp
Nie mi jest oceniać, i nikt nie powie mi szczerze,
Czy jest prawdą pare rzeczy w które tak prawdziwie wierze,
W takie głupie słowo szczęście - zamazane przez ludzkości,
No i w taką głupią gadkę o romantycznej miłości,
Nie chce dłużej iść jak owce, czarną będę - świat się skończy,
A my sami zostaniemy nic nas przecież nie rozłączy.
Totalny Big Brother, inwigilacja w dobie mikrokamer,
Zajadasz się ze smakiem, kolejnym kawałkiem - wyznaczanych ci barier,
Na dodatek, ta władza tu legalnie,
Zamierza nawet mysli odebrać ci brutalnie.