Prawie cztery godziny rozmowy przez Skypa ze znajomymi, których nie widziałam przez prawie półtora roku... Humor poprawił mi się niewyobrażalnie. Tak samo podziałała na mnie konwersacja z Czapą przy okazji.
Aż się stęskniłam za czasami, które spędziłam w Bułgarii. Za tymi ludźmi, rozmowami, spotkaniami. Mój mózg się zlasował od używania bułgarskiego i angielskiego jednocześnie. Ale wychodzi na to, że wcale nie jest tak źle, dalej jestem w stanie mówić po bułgarsku, co mnie cieszy. Mimo tak długiej przerwy. Szkoda tylko, ze mój drogi kuzyn jest taki durny. Nie widzieliśmy się i nie rozmawialiśmy ze sobą przez półtora roku. Powiedział, że nie będzie ze mną gadał. Smutne.
Wspomnienia wróciły. Przez jedną durną i kilkuminutową rozmowę. I wiem, nic z tego nie będzie. Przecież nigdy nic nie było. Ale wciąż... Pojawiła się nadzieja. Moje drogie serce, czy ty się nigdy niczego nie nauczysz?
Czemu tak trudno rozstać się nie będąc wcale razem?