Od wczoraj nie jem słodyczy, a ponieważ u siostrzyczki kusiły mnie te wszystkie smakołyki, na które nie dałam się skusić, jestem z siebie dumna.
To było wczoraj, a dziś też jest dobrze. O dziwo. :) Za to w andrzejkową sobotę była i pizza i słodkości, więc na razie nie odczuwam żadnego głodu.
Trochę nie chce mi się jechać na tańce, jest taaak bardzo zimno. Ale dam radę!
Wczoraj nie zamieściłam jadłospisu, ale to był dobry dzień pod tym względem. W dalszym ciągu jednak beztreningowo. Już nawet nie wiem ile czasu minęło odkąd ostatni raz spięłam dupkę. A dziś w dalszym ciągu się nie zapowiada, studia.
Jadłospis:
-śniadanie ok. 8.00: miska Cornflakes z jogurtem naturalnym greckim (ok. 125g)
-II śniadanie ok. 11.30: obwarzanek z serem (przypiekanym)
-przekąska ok. 13.00: duża gruszka bez skórki
-obiad ok. 14.45: duża miska zupy grzybowej z ziemniakami i marchewką + kubek herbaty czarnej malinowej
-kolacja ok. 19.45: bułka pszenna z pestkami dyni z serkiem naturalnym Włoczszowa i kawałkiem pomidora + koktajl bananowy (banan, 3 łyżki jogurtu naturalnego, kilka borówek leśnych) + Kubuś 300ml
Jednak odczuwam już głód słodyczy. Moje ulubione pralinki świąteczne, no poprostu nie. Ale dalej wytrzymuję. FUCK YEAH!
Dziś ostatni The walking Dead i impas, aż do lutego. Eh, szkoda że taki piękny spojler ujrzałam na fejsiku. Ale to nic, będę oglądać jak zawsze z zapartym tchem.
Już tylko 11 dni na uczelni (i parę zaliczeń i kolosów, ale to nieważne) do świąt!!!
Do świąt zostało dni:
#23