Zegar pokazuje godzinę 18:47,
Zbliża się zmierzch,
Odsłaniasz żaluzję, ostatnie promienie słońca przebijają się przez PRL-owską szybę.
Widzisz pomarańczowe smugi na niebie.
Czy to już koniec?
Czy to musiało potoczyć się w tę stronę?
Który raz czujesz do siebie żal?
Spoglądasz na zachód, przypominasz sobie, że kiedyś zostawiłeś tam serce.
A jedno zdanie zaniszczyło coś, co wyglądało na
Nienaruszalne.
Chciałeś budować od początku, ale tym zadaniem
Zabrałeś jedną z najważniejszych podstaw
Siebie.
"Spierdoliłeś na całej linii."
Zdołasz to naprawić...?
Rzucasz jeszcze raz okiem na prawo.
Kilometry, czas, kilometry, czas.
Proszę wybacz.
Opuszczasz żaluzję, włączasz muzykę, siadasz do biurka
I układasz plan na przyszłość.
Szukasz kogoś z równym bałaganem w sercu.
Z reguły wyolbrzymiamy swój bałagan, weźmy pod uwagę pokój... Wchodzisz do znajomego, on przeprasza za "burdel" w domu.
Ty uspokajasz go mówiąc:"Nie widziałes mojEGO..." W sumie dobrze, ze nie potrafimy zaglądac do podświadomości, bo wielu
z nas wystraszyłoby się, w ciągu kilku dni wzrosłaby ilość samobójstw.
Wciąż patrzę przez pryzmat zamkniętych oczu.