Nigdy nie czułam CZEGOŚ takiego. Niesamowicie fascynujące uczucie. A teraz i na mnie przyszła pora, by w końcu zrozumieć, co to jest, to dziwne uczucie w brzuchu, głowie i.... sercu... Myślałam, że to tylko żarty, że to nie może się dziać na prawdę, że może źle coś odbieram, a jednak nie. Zbyt się bałam, nie wierzyłam, nie dopuszczałam do siebie tej myśli, że ktoś może też czuć coś do mnie. Małej Marty. Dalej nie wierzę. Ola moja i Ceśka sądzą, że jestem strasznie niedowartościowana. I chyba tak jest...
Tylko daczego na drodze stoi tyle przeszkód? Dlaczego to nie może być prostsze? Inni znajdują się w bardzo łatwej sytuacji w przeciwieństwie do tej. Mojej. Naszej. Ktoś powie "To jest jak amerykański sen". Haa!! Zgadzam się w pełni. Nawet się pokrywa :) Wsparcie mamy jest bardzo ważne, z tatą jeszcze nie rozmawiałam. Boję się, boję się, że pomyśli sobie, iż traci jego małą córeczkę. Ale tak nie jest i nigdy mnie nie straci :)
Chcę żeby już przyjechał, jeśli mu się nie uda, to nie wiem co zrobię. Chyba sama zacznę się starać żeby tam wyjechać... Jest jeszcze 6 miesięcy do wakacji. W tym czasie da się wszystko załatwić. Tak sądzę przynajmniej. Musi się udać. JA muszę go zobaczyć w tym roku...
http://www.youtube.com/watch?v=kFfKb_WEkCE