Poniedziałek, parę minut po 8 rano. Siedzę w bibliotece, a nie! to jest Szkolne Centrum Informacji, i będę się żalić na fotoblogu. Dzień zaczyna się wyśmienicie... Ja jestem dziwna, ale ta moja dziwność nie wynika wcale z z tego, że jestem jakimś świrem, czy coś w tym stylu. A może i jestem?? Moja dziwność objawia się w ten sposób... Każda normalna dziewczyna, gdy widzi, że interesuje się nią jakiś chłopak, dopuszcza go, ewentualnie już na samym początku odrzuca... Ja oczywiście nie! Bawię się, podświadomie ale bawię. NA początku jest rozmowa, jak to zwykle bywa. Znajomość się rozkręca. Fajnie się rozmawia, na prawdę. Jednak gdy widzę, że temu chłopakowi chodzi o coś więcej, ja nagle ni z tego, ni z owego wycofuję się. Odpuszczam. Nie wiem, czy to wynika z tego, że po prostu boję się tego, co może z tej znajomości wyniknąć. Gdyby nie to, to już dawno bym z kimś była, gdyby nie to moje wariactwo, to bym potem nie wypłakiwała się na fotoblogu, miejscu, w którym tylko teoretycznie jesteś anonimowy, bo tak na prawdę wiele osób tu wchodzi, przypadkowych bądź nie. Myślałam, że ta moja durnowata nieśmiałość minęła. Widocznie myliłam się...