Highway to hell.
Tak znaczy tak, nie znaczy nie. Nic z tego nie będzie. Z tego nic nie będzie. Tak albo nie, nie ma nic po środku. Dla mnie niektóre sprawy są czarno-białe. Choć w taki raczej kontrowersyjny sposób. Granica między bielą i czernią jest cienka i wyraźna. Nie ma próbowania. Za bardzo lubię siebie, żeby robić sobie taką krzywdę. Chociaż kusi. Naginanie tej granicy, naciąganie jej jak gumki w procy. A poten strzał. Na całe szczęście ani w głowę, ani w serce. W kolano. Boli jak skurwysyn i uczy, żeby więcej tego nie robić. To wystraczy.