Oto ja i moja świta. A nie, czekaj...
Oto studenci farmacji na półmetku!
Wasyl wyszczerzona jak nigdy. Ej, ale jeszcze nie byłam pijana...
Oj jak nie chciałam iść. Tak bardzo. Z chęcią zostałabym w pokoju, schowana pod kocykiem (kocyk: +100 do ciepła, +200 do ochrony przed problemami i potworami). No ale poszłam, żeby potem nie jęczeć, że mogłam iść.
I fajnie było :D Nie wiedziałam, że jestem w stanie sama opróżnić butelkę wina :D Gratulujemy Wasylowi kolejnego życiowego osiągnięcia. Ekhm.
Pojadłam, potańczyłam, pośmiałam się. No i fajnie :D Tak powinno być.
W sumie to lubię tego typu imprezy. Muzyka jakaś taka bardziej przystępna niż w klubach, swoi ludzie, jedzenie... No ale iść samej to też nic fajnego. Eee, trudno.
Otwieram kurs makijażu xD I dbania o włosy :D I chyba zobowiązałam się do zrobienia imprezy w akademiku xD
No dobra, połowinki połowinkami. Z jednej strony super, a z drugiej... Boooże, jestem taka stara ;( Nie chcę kończyć studiów, chcę tu zostać i do końca świata mieszkać w akademiku. Cholera, nie lubię zmian.
I wakacje też powoli zaczynają mnie przerażać. No tak, lubię jak jest bezpiecznie i stabilnie, bezproblemowo i prosto, ale ciężko wtedy powiedzieć, że korzysta się z życia. Złapałam kilka srok za ogon i trzymam, nie puszczę! Pojadę na SEP, zrobię praktyki, jeszcze pieniądze zarobię, o! I podbiję świat. Przy okazji, przypadkiem :D
Ale póki co: dzisiaj Dzień Leniwej Buły. Bułometr wskazuje 100%. Bo przyszły tydzień znowu będzie tygodniem pt "Studenci? Niech giną."
Jak dożyję czwartkowego popołudnia to będzie to sukces.