Zdjęcie: wykonanie Sara ;)
Porównując moje pierwsze opowiadania z teraźniejszymi dochodzę do wniosku, że powoli się wyrabiam.. A wy jak sądzicie? Mój styl ewoluował? Jeżeli tak to na lepsze czy na gorsze?
Mieszkała u nich 2 miesiące, przez ten czas nie zbliżyła się do Mateusza, mimo ze wyraźnie o to zabiegał. Natomiast z jego matką, która cierpiała na widok utraconego blasku w jej oczach nawiązała więź mocniejszą niż z własną matką. Kochała Karmel jak własną córkę, ale równie mocnym uczuciem darzyła tez swe prawdziwe dziecko. Widząc jak te dwoje cierpi, postanowiła im pomoc; już dzięki niej dziewczyna zaczęła się uśmiechać. Chciała by młodzi rodzice nawiązali bliższy kontakt niż do tej pory.
-Mateusz, chodź tu do nas!-Krzyknęła Mia
-Tak mamo, coś się stało?
-Siadaj do stołu, muszę z wami porozmawiać.-Kiedy chłopak usiadł, dziewczyna mimowolnie się od niego odsunęła.- Za kilka miesięcy będziecie mieć dzidziusia, chyba czas pomyśleć o ślubie?-Karmel otworzyła szeroko oczy
-Mamo! Pozwolisz, ze sam wybiorę żonę?- Mateusz podniósł głos.
-Ale co ty masz wybierać? Masz idealna kandydatkę tu podaną Ci na srebrnej tacy. Nie będzie czekała w nieskończoność aż jej się oświadczysz!
-A skąd wiesz, ze ja chce właśnie ją?! Albo że ona mnie chce?!- ta chora wymiana zdań trwała między synem i rodzicielką jeszcze chwile. Karmel nie mogła uwierzyć, że ta rozmowa ma miejsce. Poczuła się podwójnie zdradzona, nie tylko przez Mateusza, ale również przez Mie..
-STOP!-krzyknęła nagle, a ich oczy zwrócone były w jej stronę- Starczy.. Nie jestem rzeczą, a wy tak o mnie mówicie! Łaski też nie potrzebuje, męża również.-Mówiła ze złością, ale już nie krzyczała- A Ciebie to już szczególnie.-popatrzyła na Mateusza. Wiedziała, że go rani tym kłamstwem, ale czuła, że musi to zrobić.- Miesiąc po ślubie będziesz pieskiem Marty albo innej blond piękności! Dziękuje Pani za gościnę, ale na mnie już czas. Przepraszam, że bez upominku, ale nie spodziewałam się, że dzisiaj będę zmuszona was opuścić. Jest to niestety konieczne, gdyż wiąże Pani ze mną zbyt wielkie nadzieje, a ja tego człowieka nie kocham. Tak, Mateusz, nie kocham Cie. Nie martwię się o Ciebie, wiem, że szybko znajdziesz pocieszenie, a ja nie mogę pozwolić, by jakaś blondyna wychowywała moje dziecko. Nie będziesz prawnie ojcem mego dziecka. Wybiegła z kuchni by się spakować. Nie było tego dużo, wiec zdążyła wyjść zanim dotarło do nich co się stało; usłyszała tylko jak Mia krzyczy: ''Ty idioto!''
Postanowiłam pokazać moje opowiadania nauczycielce polskiego, 3majcie kciuki ;)
Użytkownik warkotek
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.