Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas,
Gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.
- Antoine De Saint-Exupery
--------
Pozwoliłem sobie przejść przez różane pola niebios, by dojrzeć to, czego diabły tak nienawidzą. Wiedziałem, że ścieżka ta jest ze wszechmiar bardziej niedostępna niż progi piekielne, bo diabły chętniej pokazują cóż może się stać, niż anioły, które pragną ściągnąć tu prawdziwego poczciwca. Gdy łatałem swoje rany, patrząc na ogrody niebiańskie, wiedziałem że podąża za mną skrycie Linoge - mój cichy partner wędrówki, który już przestał się kryć z tym, kim jest. Mimo jego wiecznych drażliwych pytań, starałem się z nim nie rozmawiać, lecz rozkoszować ograniczonym pięknem raju, które swoim wysublimowaniem kazało mi się napawać swoim pięknem, ale zarazem zastanowić. I tak rzekłem:
- Linoge, wziąłem ze sobą trzy dwie księgi aby pokazać je ludziom - zabrałem Księgę Piekła, którą mój Mistrz obiecał ludzkości kiedyś przedstawić, oraz wziąłem Księgę Ludzkości, która nie ma nic wspólnego ni z piekłem ni z niebem. Jeśli piekło to uosobienie wolności i rozkoszy męczonej wiiecznym potępieniem, a niebiosa mają dać wolność kosztem powstrzymywania swych rządzy i pragnień, by podtrzymać to co wartościowe, to gdzie jestem? Cóż powie mi Księga Ludzi?
Linoge ze stałym swoim uśmiechem przyzwyczajonym do moich wewnętrznych scysji, zaśmiał się i wysunął kilka progów na przód przed niebiańskimi wrotami, gdzie nigdy nie powinno go być - lecz jako kłamca i największy grzesznik ludzkości, miał wstęp, aby inni nie brali zeweń przykładu.
- Cóż mój drogi, ja chowam się za drzewami i dobrze mi to wychodzi. Mam też cały LEGION po swojej stronie, który zrobi wszystko, a nawet będą próbowali się zabić w moje imię. Nie jest istotnym co możesz zrobić, ale co poczynisz - a poczynisz nic! W Twojej duszy tylko gniew i nienawiść, bo Twoja pamięć wciąż przywołuje ludzi których znienawidziłeś, a to prawdziwy zalążek Twej duszy!
Nie zastanawiałem się ani chwili, a odpowiedziałem, bo wiedziałem że słowa są słuszne, choć wiedziałem że mogą być zbyt pochopnie wypowiedziane. I w istocie, zbyt pochopnie je wypowiedziałem, bo mogą być interpretowane dwojako, ale z samego samolubstwa interpretowałem je pod siebie:
- Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia.
Ledwo słowa się wypowiedziały niedaleko bram niebios, a pojawiły się dwa anioły: jeden z tyłu, jakby zabobiegliwy, stroniący od konfliktu, drugi z przodu, zawadiacki, pełen gniewu, ale i poczucia sprawiedliwości, kobieta o ciemnych, lekko kręconych włosach, a Linoge ukrył się wnet za drzewem. Anioł rzekł:
- Twoja bezczelność nie zna granic! Jeśli kochasz ludzi, nie wyniesiesz Księgi Piekła ani Księgi Ludzkości, bo to co miało być dane w Księdze Boga, zostało przedstawione, a ludzie grzeszą i będą kłamcami, każdego pozna kara niebiańska, lecz czemu ty chcesz służyć diabelskim podszeptom?
- Ja nie służę diabłom, bo nienawidzę ich z całego serca, zniszczyły całe moje.życie, poprzez moje słabości.Lecz nigdy nie pokocham aniołów, bo wasza wstrzemięźliwość prowadzi tylko do zła. Każdy kodeks moralny stwieredza że nadgorliwość jest faszyzmem.
Ledwo to stwierdziłem i poczułem w sobie wielki ludzki gniew. Czułem że podszepty Linoge, jak i zarówno Anioła o brązowych włosach są szeptem w mojej głowie, by uciec; tak też zrobiłem, bo nie zamieżałem słuchać sługusów mojego własnego piekła, ani własnego nieba, lecz zaryzykować. W całej złości, w całym gniewie, który był ufaszerowany tą sytuacją, czułem że Linoge już mi nie zaszkodzi. Wiedziałem, że zawsze będzie moim złym duchem, ale postanowiłem odpowiedzieć Aniołowi, do którego poczułem miłość ze względu na jej czystość i współczucie.
----------------------------------------------------
Wiedziałem że nie wyjdę z niebios z księgamii i wiedzą, którą posiadłem. Choć wokół drzew mienił się piekielnie zimny śnieg, rzekłem mimo gróźb anioła, który mieczem swym zagroził że zgładzi. to nie bałem się i szedłem, a on, w postaci kobiety o brązowych włosach i ukochanej urodzie rzekł:
- Ty chcesz wynieść tego czego nie powinieneś i odrzucam Cię choć jako Bóg stwierdził, kocham Cię jak cały ludzki świat, bo takie przykazanie me - a jeśli się nie cofniesz i podłó mojej woli nie pochylisz się decydując się na to co zarzekłam, powiem abyć w ogniach piekielnych spailł się, Lecz ja wiedziałem że muszę wyjść i wzniosłem broń którą mogłem zabić anioła mówiąc i celując w niego
- Aniele, powiem Ci tak: normalnie, był by to koniec, ale nagle przeżywam zmianę. Nie zamierxam słuchać ani piekielnych ani anielskich bzdur bo mam tego dosyć, ale właśnie przeżywam zmianę.
Anioł przez chwilę się wzdrgnął, lecz poczekał cierpliwie na kolejne moje słowa, dostrzegając Linoge'a, który choć jest moim wrogiem, w tej sytuacji był moim cichym sprzymierzeńcem, mimo że jego postać czekała tylko na negatywny rozwój sytuacji:
- Aniele, czytujesz Biblię? - Rzekłem
- Z rzadka, nam prawdy wykodowane od Boga i ich się trzymam.
Wtem ujrzałem prawdziwą sylwetkę anioła: ciemne brąz włosy, czysto anielskie, oczy które hinotyzowały, a skóra oliwkowa zdradzająca drobne niedoskonałości pod okiem jak i pieprzyki mówiące dużo bytności anioła. Rzekłem więc:
- Nauczyłem się jednego wersetu. Ezekiel 25,17: "Ścieżkę ze wszechmiar prawego człowieka otacza samolubność i tyrania złych ludzi. Błogosłoawiony, kto w imię miłości i dobrej wiary prowadzi słabych przez dolinę ciemności, bo prawdziwie strzeże on brata swego i odnajduje dzieci zaginione. I udeżę z wielką pomstą i zapalczym gniewiem na tych, którzy braci moich otruć i zniszczyć próbują. I poznacie że moje imię Pan, gdy uczynię pomstę moją nad wami"... Powtarzałem to od lat, a gdy ktoś to usłyszał, zawsze źle kończył. Nigdy nie roztrząsałem znaczenia tych słów, zawsze myślałem że to będzie dobry tekst na koniec, by udowodinć że ktoś ma zniknąć, ale to co ostatnio zobaczyłem, kazało mi się zastanowić. I myślę że to Ty możesz być tym złym człowiekiem, a ja jestem prawy, a moja broń jest pasterzem strzegącym mojej sprawiedliwej dupy w dolinie ciemności. Albo to Ty jesteś prawym człowiekiem... Albo kobietą jak dostrzegam teraz, ja pasterzem, a świat jest zły i samolubny. Chciałbym tak... Ale gówno prawda! Prawda jest taka, że Ty jesteś słaba, a ja jestem tyranią złych ludzi. Ale się staram. Staram się jak mogę być pasterzem. A moim najskrytszym marzeniem jest abyśmy oboje byli pasterzami...
Wtem anioł spalił swe skrzydła i upadł, lecz tego udpaku nie można nazwać upadkeiem; podjął decyzję, której zakazał by mu kodeks moralny - nie tylko piekielny, ie tylo niebieski, ale i człowieczy. Wybrał swoją drogę, tracąc skrzydła, ale zyskując niezapomnianą wiedzę, niezapomniane przeżycia, oraz wiele niezapomnianych rzeczy. Nawet jeśli ów ukochany prze mnie anioł nigdy do mnie nie powróci by opowiedzieć o sobie więcej niż wiem, zawsze będę go miał w pamięci. A dlaczego? Bo choć zawsze się wzbraniał, to jak każdy z nas grał w drużynie poszanowania ludzkiej wartości. Może i nawet przyjemności, ale nie zmieni tego nic że i nawet bez podszeptów Linoge nie potrzebowałem instrukacji.
Brama Niebios nigdy nie była tak jasna, a ja czułem się tak bardzo przeklęty przez ów grajdołek. wiedząc że nie będę powstrzymany. Czując w sercu nieskończoną miłość, nakierowałem się śladami "Wielkich Mistrzów".
Dante opisał piekło, czyściec, oraz niebo skrępowany, ale z daleką dozą, czyniąc postępy ku piekle i miłści. Milton pisał nieskrępowany o diabłach, czyniąc piekło z tego co pozostało po pogaństwie, a jednak będąc skrępowanym pisząc o Bogu. Mistrz Blake, zawsze uważał, jak i ja, Dante i Milton, zawsze byli z dróżyny diabła sami o tym nie wiedząc, bo potrafili nieskrępowani pisać o piekle, lecz nigdy nie ważyli się pisać o niebiosach.
Siedziałem długo i myślałem, siedząc nad księgą, którą mi powierzono i pomyślałem:
- Żadna miłość nie odnajdzie szczęścia w piekle, jak i żadna miłość nie odnajdzie szczęścia w niebie. Wy staracie się przekonać, że któraś opcja jest dobra, lecz są inne opcje prowadzące nas do zła. Czasem nie wiemy czego chcemy, ale pozostaje nam iść spać....
---------------------------------------------------------
''Poszedłem wdal błotniskiej uliczki, no zła się nie uleknę, bo mam nadzieję że Ty będziesz ze mną, a żaden gniew na Ciebie nie spadnie:.''