To straszne że w życiu poznałam tyle wspaniałych ludzi tzw. idealnych przyjaciółek, ale one i oni niestety odchodzą i wiem że nigdy już ich nie spotkam. Czasem wydaje mi się, że otaczają mnie nieodpowiedni ludzie, tacy z którymi normalnie bym nigdy nie gadała. Jednak przezwyczaiłam się do tego, bo tak zawsze było. Chociaż gdy na wakacjach lub feriach, albo w ogóle kiedyś tam poznam osobę naprawdę podobną do mnie to czuję się w jakiś sposób "spełniona", niestety nadchodzi czas rozstania i ten przykry ból i smutek. Tak czasem za nimi tęsknie. Potem jest znowu smutna rzeczywistość i życie wspomieniami i następni poznani ludzie i tak ciągle. Zapominam o połowie z nich i o cudownych chwilach jakie z nimi spędziłam i jak bardzo ich lubiłam. Zapominam o miłościach, zabawach, śmiechach, ciągłej zabawie i wreszcie o nich samych zapominam, a teraz czuję się jakbym nigdy ich nie poznała i nigdy nie przeżyłabym tego wszystkiego i żel mi tego. Teraz otaczaja mnie inni ludzie czy są gorsi od tamtych, pwnie nie, ale inni...