lipiec 2011, czas, kiedy byłam zaćmiona jakąś szczególnie wielką głupotą, którą wspominam ze śmiechem no i częściowym zażenowaniem, że mogłam pozwolić na taki obrót sprawy. Ale na szczęście, jest już po wszystkim.
Nie ma nic gorszego, niż kochać kogoś, kto wciąż będzie cię rozczarowywał.
Jakie to smutne, tak bez celu błądzić wzrokiem po okolicznych pomieszczeniach i nie znaleźć w nich nic, co mogłoby ucieszyć oczy. Smutne i jednocześnie banalne tak, jak nieodnalezienie szczęścia w tym, co dzieje się obecnie. Pieprzony smutek wypełnia każdy kawałek serca i teraz odczuwam dotkliwiej, jak bardzo nie chcę dłużej tutaj być. Wizja dorosłości nie zadowala mnie tak jak sama dorosłość, po raz pierwszy w tym życiu jestem pewna, że już dłużej tego nie zniosę. Oczy mi krwawią i przysięgam, że mam wrażenie, jakby serce rozpuszczało się w moim ciele... jest takie kruche i delikatne. Czułeś kiedyś tak każdą delikatność swojego umysłu na wszystkich mięśniach ciała? Miałeś kiedyś łzy w oczach spowodowane jedynie znieczulicą panującą wśród otaczających cię ludzi? Naprawdę nie pojmuję, jak można być tak obojętnym wobec innych.