ach.... po powrocie ze Lwowa x)
było świetnie, ale moglibyśmy zostać jeszcze troche...
zakochałam sie w korytarzach, zakochałam sie w schodach, zakochałam sie w małych puszeczkach cocacoli, zakochałam sie w lwach, zakochałam sie w operze i czymśtam jeszcze x) i nasz pokój cudowny i nasze rozmowy cudowne w stylu "ty zamknij drzwi bo ja sie boje", albo "to ten gościu z kolczykiem to jest ten?" i cudowne korytarze z cudownej czerwonej cegły x) i piramida z jogurtów ładniejsza od wieży z sąsiedniego stolika i wieża z kart budowana o 2 w nocy i przyłapane osoby na korytarzu... I ŁAZIENKI.... i w ogóle w ogóle wszystko!
było bosko!