Każdy ma swoje "Demony na smyczy"... szkoda tylko, że ja swoich często sama nie potrafię utrzymać, bądź po prostu je puszczam... przepraszam.
"We śnie odwiedzały ją demony. Załatwiały się pod siebie. Skamlały jak psy na łańcuchu. Były małe i duże, o przebiegłych oczach i cieknącej z pyska ślinie zwiastującej szaleństwo. Spuść nas, warczały. Trzymała je z całej siły, smycz wydłużała się i wydłużała, miała już chyba z kilometr, przewracały się o nią kolejne osoby, wszyscy mieli do niej o to pretensje. Dlaczego tak je traktujesz? Biedne pieski, powiedziała Jolka i zaraz potem przyjechał Pedro strażak wielkim czerwonym wozem, aby zwrócić im wolność. Nie!!!"