Zdjęcie z Sylwestra...
Tak sobie ostatnio myśle, że nic mi sie nie chce...
Wszystko mnie wkurza i denerwuje. Jestem często wyczerpana zarówno psychicznie jak i fizycznie (praca) to pewnie przez te wszystkie moje choroby co się mnie tak kurczowo trzymają, ale cóż trzeba żyć dalej...
Dziś w pracy ogromna senność mnie dopadła na stojąco mogłam spać! Nawet jak klient mi puszczał piosenki(to była najbardziej fascynująca konwersacja z klientem) z dyktafonu, ale była kawa i nowy pracownik się pojawił więc się później otrzeźwiłam...
Kurcze prace to już chyba należałoby zmienić tak sobie myśle... tylko jest jedno pytanie: "na jaką?"
Jestem teraz bardzo zadowolona, że poraz pierwszy od 10 lat wyjeżdżam w góry i po prostu ciesze się jak małe dziecko na samą myśl o tym, że naucze się w końcu na desce może jeździć, żeby w przyszłości z chłopakami gdzieś pojechać...
Tęsknie za nimi tyle, że każde z Nas ma teraz sesje i nikt nie ma dla nikogo czasu... Ale w niedziele pożegnanie dwójki znajomych z pracy więc szkolny weekend zakończy się raczej pozytywnie
Wzięło mnie też na różne inne rozmyślania, ale jakoś nie nadają się na to żeby dzielić się nimi na ogólnodostępnym forum więc to chyba tyle
CYA!
i wzięło mnie znowu na piosenki więc na dziś może....:
Lykke Li-Posssbility
taka troche depresyjna, ale na ten czas do mnie pasuje...