Nie wiem jak wy, ale mnie urzekają takie widoczki. Uwielbiam podziwiać zachody i wschody słońca, przyglądać się wzorom rysowanym przez mróz na szybie. Jedyne co mi w takiej chwili potrzebne to ktoś z kim mogłabym to wszsytko oglądać. Wspomnienia są w tej chwili moim najgorszym wrogiem. Nie chcę pamiętać... robię wszystko żeby w jakiś sposób zając swoje myśli, wyrzucić je z głowy, ale się nie da, a przynajmniej ja nie potrafię. Nic już nie jest takie jak dawniej. Zmieniłam się... i tylko moje cztery ściany widzą ile razy płaczę w poduszkę z bezsilności. Między ludźmi wesoła, żeby nie powiedzieć zdrowo kopnięta, w domu... sytuacja się zmienia. Wychodzę z założenia, że nie warto kłopotać innych ludźmi swoim dołującym nastrojem, oni mają swoje problemy, a ja niepotrzebnie będę ciężarem.
Mam na szczęście te kilka osób, dla których będę uśmiechała się przez łzy. Już nieraz tak było i czuję, że to jeszcze nie koniec.
Dziękuję Wam <3