[i]"W moim lesie,na moim południu,
Wrzosy chodzą po rudych pagórkach.
I już drzewa jesienią się trudnią
Wiatr się stroi w ich opadłe pióra.
U kapelusza posrebrzane dzwonki,
Aby okłamać skromność wesołością.
Jakby żałobę pisać krojem czcionki,
Co na wesele przyszła spraszać gości.
Hej, hej, hej, hej, hej, hej,
Hej, hej, hej, hej, hej, hej
Gdzie jest ten kamień, za który nie sięga,
Kolców i pokrzyw, rozległy widnokres?
Gdzie trochę ciepła, co u stóp przyklęka
I rękawice osuszy mi mokre.
W moim lesie wygasły już światła,
Noc już w coraz większym płaszczu chodzi.
Z boku kropli, ostatniej co spadła,
Zimy biała gwiazda się urodzi."[/i]
(fragment)
[b]~M. Grechuta[/b]
Tam, za lasem, wschodzi słońce. Trzeba tylko przebić się przez gąszcz.
Nie podoba mi sie w sumie :P
A jutro od nowa. Ktoś pomoże mi wtaczać ten cholerny głaz?!
z poważaniem
wij.