Bo Ryba zatesknila do bujanego konika, kameleona w klatce. Stroju błazna i złamanego serca. I bylam tam, razem z nim!
[i]"Krakow... It's been a long time been a long time Been a long lonely, lonely, lonely, lonely, lonely time.."[/i]
Wiedzialam, ze jest duzy. Ale nie wiedzialam, ze az tak. Do czasu kiedy wyszedl na scene.. Na video ze starych koncertow Marillion nie wygladal az tak bardzo ^^'
I zaczal, od razu energicznie :) I tak trzymal. Nawet jak nawiazal do ostatniej strzelaniny - utwor "moving targets", pomimo ze powazny, to mocny, glosny i dynamiczny.
[i]"There are two things with Poland. First - you have too many beautiful women. The second - you have far too much vodka. The problem with me and vodka and beautiful woman is things are.. I get confused..."[/i] :D
A potem Credo. A potem.. Powrocilismy do dziecinstwa.. Dziecinstwa..
Tak klimatycznego koncertu jeszcze nigdy nie przezylam. Jak sie spodziewalam, najlepszy w moim zyciu. Nawet lepiej. I najwazniejszy.
I najdrozszy xD
Tego tez dnia (wczesniej) spotkalismy sie z Gacusiem (ale nie spotkalam Fisha w empiku T_T), naprawde swietnie :) i poznalismy swietna piwiarnie - Stary Port.
[i]>>> On the outskirts of nowhere,
>>> On the ringroad to somewhere,
>>> On the verge of indecision,
>>> I'll always take the roundabout way[/i]
Podsumowujac - nawet jesli kochany Haddington Bear nie dal z siebie wszystkiego, i tak spisal mnie na straty moralne. W koncu najlepsze koncerty pozostawiaja najwiekszy niedosyt. I dlugie owacje. I żebracze blaganie trzeci bis.
No ale najważniejsze. Moznaby powiedziec - znow sie kochamy! :] Gebbeth :*
Pozdrawiam rowniez Lucka - znajomosci z przedszkola zdaja sie nigdy nie rdzewiec :D Oraz Vincenta, bo jest najlepsza psiapsiółą xD
P.S. Notka napisana przedwczoraj, ale serwer photobloga nie pozwolil mi jej zamiescic...