Obłożnie jestem chora. Jakis wirus mnie dopadł. Noc miałam masakryczną, spałam tylko dwie godziny. Chyba dorwała mnie grypa jelitowa. :/ Nie życzę nikomu tego przechodzić. Dzisiaj już jest troche lepiej. Przynajmniej mogę siedzieć i nie chodzę na czworaka z braku siły.
Przez noc mialam mnostwo przemyślen. W koncu mialam czas. Doszłam do wniosku, że nie warto oglądać się za siebie. To co było trzeba oddzielić grubą kreską i niczego nie żałować. Niczego nie żałuję i cieszę się, że stało to co się stało. Przynajmniej wiem, że żyję.