Jeden z prezentów walentynkowych od mojego Męża <3
Zaczęliśmy świętować jak tylko wybiła 12-sta w nocy, obdarowaliśmy się uroczymi prezencikami, z tym, że Robo dostał ode mnie klasyczną walentynkę, a ja takie cudeńko! :D :D :D Od bardzo dawna czekaliśmy na ten dzień, i chociaż wiele osób nie lubi lub nie uznaje tych świąt, bo... są komercyjne i konsumpcjonistyczne... są słodkie aż do bólu zębów i porzygu... bo miłość powinno okazywać się sobie codziennie, a nie tylko jednego dnia... To my naprawdę przepadamy za dniem 14 lutego :) Słyszałam już naprawdę wiele antywalentynkowych argumentów, a z autopsji wiem, co jest bardzo smutne, że ten dzień nie należy do najmilszych, jeżeli nie ma się go z kim świętować. Naprawdę rozumiem i doskonale pamiętam to uczucie, chociaż było to już dawno. Dlatego swoje dzisiejsze życzenia kieruję nie tylko dla szczęśliwie zakochanych, ale dla wszystkich, którzy na co dzień odczuwają miłość, tak po prostu ;) Do mamy, siostry, przyjaciółki, kota, żółwia (chciałam jeszcze wymienić pizzę i wino, ale stwierdziłam, że miłość na co dzień do tych produktów, mogłaby źle odbić się na zdrowiu :D ) ... Whatever! Miłość jest miłością, nie dzielmy jej dzisiaj na rodzaje :) Jeżeli mamy kogoś na tym brzydkim świecie, kogo darzymy pięknym uczuciem, to możemy spędzić z nim ten dzień wyjątkowo, i uważam, że wcale nie musi to być życiowy partner. My np przygotowaliśmy również skromne prezenty dla naszych rodziców, bo w końcu ich też kochamy :) Dzisiaj nie będziemy mieli okazji zobaczyć się z rodzicami Roberta, więc prezenty daliśmy im już wczoraj, i wyobraźcie sobie jak śmiesznie i uroczo było, gdy zapytałam teścia, czy zostanie moją walentynką :D Więc Kochani moi... Życzę Wam wszystkiego najserduszko... cholera, nie odmienię tego! ... z okazji dzisiejszego czerwonego dnia! <3 Całuję moje photoblożkowe walentynki ;* ;* ;*
Dziewczyny! Wyobraźcie sobie, że MAM TAK WSPANIAŁEGO MĘŻA, że specjalnie na dzisiejszy dzień
ściągnął dla nas 10-tkę najwyżej ocenianych filmów romantycznych ubiegłego roku! :o Na pewno nie ogarniemy tego w jeden dzień, ale będzie w czym wybierać :D Zdaję sobie sprawę, że takie połączenie jak "film romantyczny" i "stuprocentowy mężczyzna" we Wszechświecie nie istanieje, więc jestem szalenie zaskoczona i wdzięczna, the best gift ever! :P Chociaż Miś Walenty (właśnie go nazwałam :D ) też był strzałem w 10-tkę, dziękuję Mężu! <3
Myślę, że należą nam się udane Walentynki, bo w tym tygodniu przeprowadziłam starszą panią przez jezdnię i sprawdziłam jej rozkład tramwajów, a Robert kupił jedzenie potrzebującemu panu... Wierzę w karmę, dobro wraca do człowieka ;) Dlatego ślę do Was uśmiech, myślę, że kilka do mnie wróci! :) :) :)