I wtedy uświadomiła sobie, że jednak kocha. Ale było już za późno...na wszystko. Nawet na ten ostatni oddech, którego tak bardzo potrzebowała, żeby móc spojrzeć z innej perspektywy. Przypomniała sobie dawne czasy. Kiedy lubiła to co robi. Kiedy nie bała się że z dnia na dzień odejdzie, bo wierzyła w Jego każde słowo. Nie straciła nadziei. Wiedziała, że to jedyne co jej pozostało. Ból wewnętrzny zaczął się uzewnętrzniać...chociaż tak bardzo tego nie chciała. Potem każdy dzień był taki sam. Myśli kierowały się w stronę ''a co by było gdyby...'' Dowie się? Wątpię. Ale podobno nadzieja została. Zostały wspomnienia, tak cholernie bliskie przyszłości chwile. Czy to nie to czego bali się oboje? Więc dlaczego tylko ona płacze? Klaustrofobiczna wojna w ciemnościach. Nawet nie szukała wyjścia z sytuacji w której tak bardzo nie umiała się odnaleźć. Po co? Dalej i tak będzie sama, tak jak do tej pory. ''W życiu piękne są tylko chwile''. Nie rozumiesz nadal, to normalne. Nie sugerowała Mu braku empatii. Chciała tylko żeby czasem otworzył oczy i stanął przed tym przed czym ona stała od dłuższego czasu. Niewiedza wszystko przyciemniała. Z zewnątrz wszystko wyglądało tak dobrze. Księżniczko, znowu przegrałaś? Tak wiele osób może jej teraz powiedzieć ''a nie mówiłem''... Nie miała siły tego słuchać. Spotykała się z tym zbyt często. Jego głos w głowie słyszała już tysiące razy. Nie rozumiała Go, chociaż tak bardzo jej na tym zależało. Czekanie na jutro zrobiło się nieistotne. Była przekonana, że to nie może trwać długo. Myliła się. Myliła się dość często. Chociaż dla niektórych była zdolna dążyć do tej nieistniejącej perfekcji, do której było jej tak cholernie daleko. Najbliżsi uodpornili się na jej krzyk. Przestali odróżniać uśmiech od maski. Ale przecież nie to miała na celu. Nie chciała udawać szczęśliwej, bo wiedziała że może to szczęście posiadać. Było tuż obok niej. Tak prawdziwe jak nigdy do tej pory. Co się z Nim stało? Pytała wielokrotnie. Jeśli będziesz wiedzieć daj mi znać. Pogubiła się już na samym początku, więc dotarcie do mety zaczynało być dla niej namiastką iluzji. Bywały dni gdy zastanawiała się nad tym czy na pewno to prawda. Gdy myślała o tym dłużej uświadamiała sobie, że to wszystko było tego warte. Nawet te kilka krótkich chwil były warte jej łez, krwi czy nie przespanych nocy. Żałowała tylko niektórych swoich słów, zachowań, wyborów. On z pewnością był najlepszym wyborem jakiego do tej pory dokonała. Jak to wszystko wygląda dzisiaj? Jest przekonana, że ma dokładnie tyle na ile zasługuje. Gasła, bardzo powolutku i muszę przyznać, że jak na zaistniałe sytuacje wytrwale. Teraz chciałaby tylko móc powiedzieć wszystko co czuje jednocześnie nie słysząc krytyki ani pytań. Ale to nie ta bajka. Tu nie liczyło się to czego chciała. Liczył się On. Tak wiele słów leciało na wiatr. To mijało się z celem. Zrozumiała to. Po raz ostatni przeprosiła. Mimo tak wielu potyczek w jej głosie było słychać wdzięczność. Doceniła to co posiadała. Może nie długo, ale jednak. Otarła łzy, zaskoczona, że nazbierało ich się tak wiele. Odeszła? Wyruszyła w poszukiwaniu szczęścia. Bo przecież każda bajka kończy się na ''I żyli długo i szczęśliwie''. Teraz moja kolej.
Początki nigdy nie są łatwe. Szczególnie te samotne. Zabijały ją myśli, nie czynności. Wiedziała że pustki nie pozbędzie się tak szybko, ale szła dobrą drogą. Wiara przychodziła sama z siebie, nie wiedziała jednak skąd brać siłę. Podobno krok do przodu nie jest tak trudny. Jednak ona widziała w tym oddalenie się od tego za czym tak strasznie tęskniła. Kierowała się impulsami. W końcu co miała do stracenia? Za każdym razem kiedy próbowała sobie udowodnić, że jest czegoś warta inni od nowa staczali ją na dno. Dziennie 'piękna'-dziś nie ważna. Wystarczyła ta jedna osoba która ignorowała jej każdy ruch, żeby poczuła się jak powietrze. Ale przecież wszystko ma dwie strony. Zaczęła zwracać uwagę na rzeczy wcześniej dla niej nieistotne. Cieszyć się z drobiazgów, i uśmiechać bez powodu. Szukała równowagi między łzami a szczęściem. Pokonania naiwności nie nauczy się chyba nigdy. Myliła ją ze zwyczajną nadzieją. Zabawne, jak szybko to z czym łączyła tak wiele nadziei straciło swój sens. Zaczynała rozumieć wszystko. To że słowa nie mają żadnego powiązania z uczuciami, że ludzie zawsze wybierają opcje wygodne dla nich samych, że zawsze wokół Ciebie znajdzie się ktoś względnie lepszy, że nigdy nie można mieć wszystkiego i że są sytuacje w których nie należy ufać sercu. Mimo 'wprawy' na zawody, była wrażliwa. Upadki za każdym razem bolą tak samo, bez względu na to czy coś nie wyjdzie nam po raz pierwszy, drugi czy dwudziesty... Starała się sama sobie odpowiedzieć na pytania, których nawet nie miała okazji zadać. Ale oczywiście pesymizm przedstawiał w jej głowie te najgorsze scenariusze. Nie rób z siebie wiecznej ofiary.